Tomasz Wandas, Fronda.pl: W Lublinie odbyła się konwencja wyborcza PiS pod hasłem "Dobry czas dla Polski". Jarosław Kaczyński przedstawił "system wartości", na którym opiera się program partii. oraz "hattrick" wyborczy: wzrost płacy minimalnej do 4 tys. zł na koniec 2023 r., podwójną trzynastą emeryturę i równe dopłaty dla rolników. Przekonywał, że celem PiS jest budowa "polskiej wersji państwa dobrobytu”. Co sądzi Pan o tych obietnicach zapowiedzianych przez Jarosława Kaczyńskiego? Skąd PiS weźmie na to pieniądze i to w tak krótkim czasie? 

Prof. Kazimierz Kik, politolog: Pamiętajmy o tym, że te wybory parlamentarne mają specyficzny charakter, są to wybory w stylu „wszyscy na jednego”. Mimo, że w tej chwili, cała opozycja idzie osobno, to jednak wszystkie poszczególne partie są przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. W związku z tym, ta kampania też będzie miała specyficzny charakter. 

To znaczy?

Skoro „wszyscy na jednego”, to jeden musi się bronić. Robi to w ten sposób, że formułuje program, tak, by zjednoczone (w sensie intencji i celów) działanie opozycji po prostu się nie udało. Prawo i Sprawiedliwość przyjęło taktykę konsekwentnego formułowania strategii polityki socjalnej. Efekt jest taki, że wszyscy poszli tropem PiSu, nawet tacy neoliberałowie jak politycy Platformy Obywatelskiej, zaczynają preferować politykę socjalną. W moim przekonaniu, punktem wyjścia, podstawą radykalnych posunięć i obietnic Prawa i Sprawiedliwości jest charakter kampanii. Skoro wszyscy chcą pokonać PiS, to PiS pokaże, że ma lepszy program, w który zawiera więcej rzeczy „kuszących” przeciętnego Polaka. 

Co natomiast z jego realizacją?

Realizacja, to inna sprawa. Musimy pamiętać o tym, że w Polsce, każda kampania ma charakter „przerzucania się” obietnicami, tyle tylko, że jak dotąd tylko jedna partia konsekwentnie realizuje przynajmniej część tych obietnic. Nie przywiązywałbym zatem zbyt dużej wagi, do tego jakie są te obietnice, ale do tego w jakim kierunku zmierzają. 

Gdzie zmierzają?

Zmierzają w kierunku akcentowania, postawienia punktu ciężkości na uwzględnianiu interesów ludzi najbardziej potrzebujących pomocy ze strony państwa - to jest najistotniejsze. Szczegóły, czyli konkretne obietnice, to tylko próba sił pomiędzy opozycją a rządem Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast po raz pierwszy w III Rzeczypospolitej dominująca siła polityczna narzuca pozostałym ugrupowaniom politycznym taką narrację, która zmierza w zupełnie innym kierunku niż szło to dotychczas. 

Czyli? Jak było do tej pory?

Do tej pory były to: wolny rynek, interesy biznesu, mechanizmu rynkowe, elity etc. Teraz mamy pracujących i marginalizowanych Polaków. Większość wyborców postawi na Prawo i Sprawiedliwość z tego powodu, że jest to partia wskazująca na kierunek, który interesuje większość polskiego społeczeństwa. 

Czy na tym polega sondażowy sukces PiSu?

Po tych wyborach żaden rząd nie będzie mógł już nie uwzględniać postulatów socjalnych, to jest główny sukces PiSu, a nie fakt, czy uda się im zrealizować wszystko, co zapowiadają. Co ważniejsze Prawo i Sprawiedliwość staje się w swoich postulatach prawie wiarygodne, w odróżnieniu od liberalnej opozycji, która w swoich postulatach polityki socjalnej jest niewiarygodna ze względu na doświadczenia polityki prowadzonej przez Platformę Obywatelską. 

„Chcę, aby polityka stała się sztuką porozumiewania, a nie wiecznej wojny. Polska to wielka rzecz, Rzeczypospolita to wielka sprawa” - powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska w piątek na konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej. Czy tego typu ogólnymi stwierdzeniami pani Kidawa Błońska zdoła przekonać do siebie Polaków? 

Piękne słowa, pięknej i inteligentnej kobiety, ręce składają się do oklasków, gdyby nie, to, że jest ona kandydatem na premiera partii, która jako pierwsza w Polsce narzuciła narrację totalnej opozycji w stosunku do rządu. Ich strategia polegała na wyeliminowaniu, zniszczeniu PiSu. Pojawia się tu słowo „wiarygodność”. To, co mówi pani Kidawa-Błońska jest dobre i potrzebne Polsce, tylko problem w tym, że jest ona kobietą współkierującą partią, która za cel nadrzędny postawiła zniszczenie konkurencyjnej partii, stąd są to słowa, które są tak dalekie od praktyki, że ciężko znaleźć tu odpowiednie porównanie. 

Lider PO zaznaczył, że program Koalicji Obywatelskiej jest "pełen konkretnych propozycji, które uczynią życie Polek i Polaków lepszym, który przedstawia plan dla Polski nie tylko na dziś, ale też na jutro i na pojutrze, który koncentruje się na tych, którzy Polskę na co dzień budują, na ludziach pracy".  Politycy PO dopytywani o nazwę programu swojej partii mieli spore problemy, a Grzegorz Schetyna nie potrafił wymienić w jednej z rozgłośni radiowych „szóstki Schetyny”. O czym to świadczy? 

Platforma Obywatelska miała osiem lat na zrealizowanie tak ambitnego planu, a podejmowała działania zmierzające zupełnie w innym kierunku. To, że Platforma Obywatelska traktuje instrumentalnie swoje założenia programowe (myśli co innego, robi co innego) odzwierciedlone jest w tym, że sam Schetyna nie pamięta tego, co mówił. Celem tych postulatów nie jest ich realizacja, co zawężenie manewru Prawu i Sprawiedliwości - i tak to należy rozumieć. 

Na koniec jeszcze wróćmy do konwencji PiSu, Joachim Brudziński odnosząc się do niej, powiedział: „Konwencje, takie jak ta lubelska, miały swoją dynamikę. Dlatego w najbliższych tygodniach, w poszczególnych regionach kraju, będziemy rozwijać nasze postulaty, ukazane w pewnym skrócie. Stanie się to już na najbliższej konwencji, która w sobotę odbędzie się w Łodzi. Będzie poświęcona polityce prorodzinnej”. Czego możemy się spodziewać? Czy prezes PiS może uczynić krok ku środowiskom pro-life i zapowie część realizacji oczekiwanych przez nich postulatów? 

Nie sądzę. PiS będzie raczej konsekwentnie pogłębiało swoje dotychczasowe założenia programowe. Moim zdaniem będzie to raczej uszczegóławianie i akcentowanie programu (w niektórych środowiskach), który do tej pory prezentowany był na poziomie dość ogólnym. 

Dziękuję za rozmowę.