Sam Władimir Putin przyglądał się manewrom na poligonie Mulino w Rosji. Ubrany w wojskowy mundur przekonywał, że w ćwiczeniach udział wzięło 100 tys. żołnierzy. Zachodnie wywiady oceniają jednak, że w rzeczywistości liczba ta sięgnęła około 30 tys. wojskowych. Skala ćwiczeń była więc znaczenie mniejsza niż w poprzednich latach. Kremlowska propaganda starała się nie tylko zawyżyć liczbę żołnierzy, ale pokazać też sprzęt, którego nie ma. Na profilu rosyjskiego resortu obrony pojawiło się zdjęcie myśliwca Su-33 Flanker. Zdjęcie miało pochodzić z ćwiczeń korpusu lotniczego Floty Północnej, który przeprowadzał symulację wycofania sprzętu spod ataku przeciwnika. Uczestnicy mieli ułatwione zadanie, bo Su-33 Flanker okazał się być nie myśliwcem, a… dmuchaną makietą.

Z zakończonych manewrów kpią rosyjscy blogerzy, którzy zwracają uwagę m.in. na zaprezentowanie bombardowanie z małej i średniej wysokości swobodnie spadającymi bombami nakierowanymi, co okazało się taktyką zupełnie nieskuteczną w czasie wojny na Ukrainie.

- „We współczesnych realiach to już kompletnie archaiczna i nieskuteczna taktyka. W ten sposób można walczyć co najwyżej z Indianami i kowbojami”

- komentuje kanał „Możemy Wyjaśnić”.