Nie rozumiem decyzji o przywróceniu w starszych klasach szkoły podstawowej i w szkołach ponadpodstawowych edukacji zdalnej” – powiedziała specjalistka chorób zakaźnych wieku dziecięcego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Magdalena Marczyńska.

„Jak my mamy zachęcać ludzi do szczepień, jeżeli blisko połowa starszych uczniów jest zaszczepiona, a teraz ich rodzice słyszą, że ich dzieci mają i tak edukować się z domu? Nie możemy też zamykać oczu na to, że przecież wszyscy wiedzą, iż te dzieci albo spotykają się na taką wspólną edukację w domu przed komputerem, albo spotykają się po lekcjach. Jaki jest więc sens epidemiczny izolowania ich od siebie?” – mówiła prof. Marczyńska w rozmowie z PAP.

„Podział wiekowy związany z tą edukacją zdalną jest przedziwny. Rozumiem, że dziecko mające 17 czy 18 lat może gorzej znieść zakażenie koronawirusem. Ale czy my zamykając mu edukację stacjonarną spowodujemy, że ono się nie zakazi gdzie indziej? W obliczu tak zakaźnego wirusa najprawdopodobniej i tak się zakazi i tego wirusa złapie” – zauważyła specjalistka chorób zakaźnych.

„Już teraz bardzo wielu młodych pacjentów potrzebuje psychoterapii, a nawet pomocy psychiatrów. Powinniśmy promować szczepienia dzieci, a nie odsyłać je na naukę zdalną. Są z pewnością szkoły, w których nie ma możliwości zapewnienia nauczania stacjonarnego ze względu na personel, ale niestety decyzje o nauce zdalnej zmniejszają celowość szczepień w rozumieniu dzieci i ich rodziców. Argumentem powinny być naukowe przesłanki” – oznajmiła prof. Marczyńska i dodała: „Znakomicie udokumentowane są ewidentne szkody wynikające z zamknięcia dzieci, izolacji od rówieśników, nauki zdalnej, braku kontaktów, poczucia bezpieczeństwa. Dlatego każda kolejna decyzja o przechodzeniu na inną formę edukacji powinna być bardzo rozważnie podejmowana”.

 

ren/dorzeczy.pl