Rozmówcy "GPC" mówią wprost: „nie ma wątpliwości, że na badanych próbkach znaleziono ślady materiałów wybuchowych”. Na popracie tej tezy, "Gazeta Polska Codziennie" ustaliła nowe fakty: "Przeprowadzone w USA badania wykazały obecność przereagowanego trotylu. Materiał został pobrany z pasa, którym do fotela była przypięta śp. Ewa Bąkowska, działaczka Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich. Dokumentacja medyczna wskazuje na to, że Ewa Bąkowska miała rozedmę płuc, chociaż za życia nie stwierdzono u niej tego schorzenia". – To, że rozpoznano rozedmę, jest naprawdę niezwykłe, ponieważ jest to rzadko spotykane u ofiar katastrof lotniczych – przyznaje w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” światowej sławy patomorfolog prof. Michael Baden.

Natomiast prokuratura wojskowa badająca sprawę "trotylu" na wraku TU-154 mówi, że nie ma żadnych dowód świadczących o wybuchu samolotu i dodaje, że TNT to nie trotyl, ale cząstki wysokoenergetyczne. „Powołani przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie biegli osobiście typowali miejsce i sposób pobrania próbek w oparciu o posiadaną wiedzę specjalistyczną, oświadczenie i zgromadzony dotychczas materiał dowodowy” – napisał jedynie płk Zbigniew Rzepa.

sm/GPC