Przebaczenie rozstrzyga o naszym zbawieniu. Pan Jezus na końcu Modlitwy Pańskiej jeszcze raz wraca do tego, mówiąc:

Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski.

Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień (Mt 6,14n).

W ten sposób stawia warunek wysłuchania modlitwy. Modlitwa wymaga odpowiedniej postawy modlącego się. Jeżeli ktoś prosi o przebaczenie, to sam musi przebaczać. Inaczej jako prośba nieszczera – nie zostanie wysłuchana. Także jedynie modlitwa w skrusze serca zasługuje na wysłuchanie – wszelka wyniosłość czyni ją nieskuteczną. Mówi o tym Pan Jezus we wcześniej omówionej przypowieści o faryzeuszu i celniku, którzy modlili się w świątyni (Łk 18,9–14).

Wracając do naszego obrazu, możemy następująco przedstawić tę prośbę.

Świat przepełniony światłem, które przychodzi z nieba, jest pełen Bożej twórczej energii. Kiedyś Bóg powierzył go człowiekowi. Ten jednak go zbezcześcił. Póki człowiek był zaślepiony swoimi pożądaniami, zapatrzony w to, co chciał na ziemi zdobyć, czym chciał władać – nie dostrzegał swojej winy. Dopiero spojrzenie w niebo, wyzwoliło go z przykucia do ziemi, przypomniało człowiekowi o jego prawdziwym powołaniu. Niebo stało się wyrzutem sumienia dla, zamkniętego w swoim egoizmie, człowieka. Przypomina mu o powołaniu przez Boga, przypomina o właściwej godności i miejscu zajmowanym w całym stworzeniu. Uświadamiając sobie swoją niegodziwość, człowiek prosi o przebaczenie, ufny w cierpliwość i łaskawość niebios. Sam doświadcza bowiem, że Bóg sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5,45). Wieczność nieba jest symbolem ciągłego wyczekiwania na nawrócenie, na przemianę serca. Człowiek w końcu uznaje swoją winę i przyjmuje wezwanie niebios. Jak Boże dziecko stara się odtąd żyć zgodnie z tym, czego sam doświadcza: z cierpliwością i miłosierdziem przyjmować swoich bliźnich. Ma nadzieję, że Bóg zobaczy jego postawę i podobnie potraktuje.

Porządek przebaczenia

Jest to jedyna prośba, w której człowiek, prosząc Boga, odwołuje się do własnego postępowania. Zwykle porządek jest następujący: na Boży gest miłości człowiek odpowiada swoją miłością. Tak jest, np. w Pierwszym Liście św. Jana, w którym czytamy:

W tym przejawiła się miłość,
że nie my umiłowaliśmy Boga,
ale że On sam nas umiłował (…)
My miłujemy Boga,
ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował (1 J 4,10.19).

Święty Paweł pisze: Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5,8). Boże miłosierdzie uprzedza nas i jednocześnie wzywa, byśmy podobnie traktowali naszych bliźnich. Wyraźnie mówi o tym Pan Jezus w przypowieści o nielitościwym dłużniku, do którego król powie: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? (Mt 18,32n).

Nad tą przypowieścią trzeba się na chwilę zatrzymać. Pokazuje ona pełną prawdę o winie (długu) człowieka wobec Boga. Dopiero w jej świetle można mówić o wzajemnej winie ludzi wobec siebie. Zazwyczaj człowiek zapomina o tej pierwszej winie, przez co w sposób zafałszowany postrzega własną sytuację, patrząc na nią z pozycji egocentrycznej. Przypowieść w sposób obrazowy ukazuje zarówno właściwe proporcje, jak i porządek przebaczenia. Dług człowieka wobec Boga (w przypowieści 10.000 talentów wobec króla) jest niewyobrażalnie wielki, nie do spłacenia przez zwykłego człowieka. Dług wobec drugiego człowieka jest zawsze na miarę ludzką (100 denarów), tym samym jest możliwy do spłacenia. Przebaczenie ogromnego długu przez Boga winno pobudzić człowieka do podobnego czynu wobec „współsługi”, bliźniego. Taki jest właściwy porządek przebaczenia: człowiek uczy się przebaczać, bo sam doświadcza przebaczenia. Świadomość tego winna zmienić nasz sposób patrzenia na innych ludzi. Pan Jezus wyraźnie domaga się tej przemiany. Jeżeli gest darowania ogromnego długu nie spowodował zasadniczej zmiany w postawie człowieka, to człowiek jest „niegodziwy”. Nie zrozumiał niczego z Bożej miłości, tym samym odciął się od niej. Wybrał logikę rozrachunku, toteż według takiej logiki będzie traktowany:

Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu (Mt 18,35).

Samo biblijne pojęcie winy, podobnie jak w języku polskim, wywodzi się z pojęcia długu, jaki człowiek zaciągnął. Prośba z Modlitwy Pańskiej nawiązuje do Pwt 15,2, gdzie jest mowa o darowaniu zaciągniętego długu ze wzglę­du na rok szabatowy. Chodziło o dług finansowy, konkretny, wymierny. Dalszy rozwój wiary Izraela wprowadza dług i jego darowanie na płaszczyznę duchową, jako moralną powinność.

Złość i gniew są obrzydliwościami,
których trzyma się grzesznik.
Tego, kto się mści, spotka pomsta od Pana,
On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci.
Odpuść przewinę bliźniemu,
a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy.
Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu,
jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia?
Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym,
jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów?
Sam będąc ciałem, trwa w nienawiści,
któż więc zyska dla niego odpokutuje grzechów?
Pamiętaj o rzeczach ostatecznych i przestań nienawidzić
– o rozkładzie ciała, o śmierci, i trzymaj się przykazań!
Pamiętaj o przykazaniach i nie miej w nienawiści bliźniego
– o przymierzu Najwyższego, i daruj obrazę! (Syr 27,30–28,7).

Syracydes wyraźnie używa pojęcia grzechu i winy w sensie moralnym. Dług finansowy nie jest już tak istotny. Odnoszą się do niego zwykłe zasady uczciwości i rozsądku. W innych miejscach Syracydes zaleca roztropność przy pożyczaniu pieniędzy (zob. Syr 8,12n; 20,14n). Natomiast istotna jest ostatecznie postawa moralna człowieka.

We wszystkich wspomnianych tekstach, co jest niezmier­nie ważne, darowanie długu czy winy pojawia się w kontekście doświadczenia darowania winy przez Pana Boga. U Syracydesa wyraźna jest myśl, że jeżeli człowiek nie ma miłosierdzia dla drugiego, nie może oczekiwać miłosierdzia względem siebie ze strony Boga. Wybór za lub przeciw zasadzie miłosierdzia jest wyborem logiki życia, według jakiej człowiek chce żyć. Jeżeli wybierzemy uparte trzymanie się pretensji, oskarżeń, zarzutów wobec drugiego, musimy wiedzieć, że drugi także może nam nie przebaczyć, nosić w sobie pretensje i niechęć do nas. Decydujemy się wówczas na świat bez pojednania, świat i życie pełne pretensji. Tym samym pozwalamy w sobie działać temu, który jest „oskarżycielem braci”, czyli szatanowi. Jego celem jest podsycanie pretensji w stosunkach z bliźnimi aż do wzajemnej nienawiści. Postawa przebaczenia przerywa ten fatalny krąg na rzecz pojednania, które przynosi Jezus Chrystus:

On bowiem jest naszym pokojem.
On, który obie części ludzkości uczynił jednością,
bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość (Ef 2,14).

Fragment z książki Kiedy mówimy „Ojcze nasz…” ojca Włodzimierza Zatorskiego OSB. Publikacja ukazała się w serii Modlitwa Kościoła

mod/ps-po.pl