Dokładnie 79 lat temu, 25 września 1942 roku – w komorze gazowej w Zamku Hartheim, w pobliżu Linzu, zginął o. Cherubin (Walenty) Kozik, kameduła z Bieniszewa. Ten sługa Boży, znajdujący się pośród 122-osobowej grupy innych męczenników okresu drugiej wojny światowej, których proces beatyfikacyjny  rozpoczął się 17 września 2003 roku, nim został zabity w komorze na terenie Austrii, przeszedł przez  obozy koncentracyjne: Sachsenhausen i Dachau.

Urodził się 1 lutego 1906 w Luborzycy niedaleko Krakowa. Do eremickiego zakonu Ojców Kamedułów na Bielanach koło Krakowa wstąpił 1 listopada 1928 roku. Nowicjat rozpoczął 25 grudnia 1928 roku, a pierwszą profesję złożył 26 grudnia 1930 roku. 26 grudnia 1933 roku w Frascatii Camaldoli k. Rzymu złożył śluby wieczyste. 30 sierpnia 1936 roku przyjął też tam święcenia kapłańskie, a następnie podjął studia w Rzymie. Potem przełożeni skierowali go do klasztoru, który na nowo powstawał w Bieniszewie, nieopodal Konina i Lichenia.

O. Cherubin został aresztowany przez Niemców wraz z czterema innymi mnichami 26 sierpnia 1940 roku w Bieniszewie. Najpierw przebywał w Sachsenhausen w Oranienburgu. A od 14 grudnia 1940 był numerem obozowym 22737 w Dachau. Inny kameduła, o. Florian Niedźwiadek, który przeżył obóz, napisał: „Ojciec Cherubin Walenty Kozik młody (miał dopiero 36 lat) i zdrów, został zaocznie zaliczony do tzw. inwalidów tylko dlatego, że przebywał cztery tygodnie w szpitaliku na leczeniu palca. Już palec miał zagojony i miał wrócić na blok zdrowych, gdy został zapisany na tzw. Inwalidentransport i wyprowadzony z obozu dnia 9 sierpnia 1942 r. Każdy wiedział, że przeznaczeni na transport przed sobą mają tylko śmierć. Ojciec Cherubin Kozik opuszczając obóz przy pożegnaniu ze swoim konfratrem Ojcem Florianem Janem Niedźwiadkiem, wskazując na niebo, powiedział do niego: „do zobaczenia Jasiu w niebie”. Został na pewno zagazowany”.

Jeśli kiedykolwiek będziemy w tym przepięknym, zatopionym pośród lasów i wręcz tchnącym Bożą obecnością miejscu modlitwy i głębokiego zjednoczenia ze Stwórcą, jakim jest kamedulski erem, westchnijmy ku Niebu, do o. Cherubina, pustelnika-męczennika z Bieniszewa.

ren/Stanisław Tylus Sac @ Facebook