Słynąca z tego, że ma serce i patrzy w serce - red. Monika Olejnik w swoim ostatnim programie postanowiła skupić się właśnie na kwestiach kardiologicznych i dopytywać o stan usercowienia goszczącego u niej europosła PiS, Kosmy Złotowskiego. Wszystko w kontekście dzieci nielegalnych migrantów Łukaszenki, których wraz ze słynącą z troski o dzieci opozycją totalną, medialnie poszukuje red. Olejnik, zapewne pragnąc je ugościć pod własnym dachem.

„Gdzie są dzieci z Michałowa?” – zapytała w pewnym momencie prowadzonego przez siebie od dekad z niegasnącą empatią, na antenie TVN24 red. Monika Olejnik. „Przypuszczam, że są na Białorusi, pod czułą opieką Łukaszenki, których rodziców zaprosił - odpowiedział Kosma Złotowski i dodał, że gdyby były z powrotem „wypychane” do Polski przez reżim Łukaszenki to pewnie znajdowałyby się już w naszym kraju.

Europoseł PiS zwrócił uwagę na cyniczny zabieg białoruskiego dyktatora, który grając na emocjach, za pomocą dzieci nielegalnych migrantów, próbuje bezwzględnie testować polską granicę: „Wysłał je na naszą granicę właśnie po to, aby sprawić, że ludzie będą chcieli przyjąć choćby tę małą część uchodźców, a za nimi pojawią się następni. Wiemy w co gra Łukaszenka” – powiedział Złotowski.

Tego już serce empatyczne serce i szczerze kochające dzieci, zarówno te nienarodzone, jak i narodzone, red. Olejnik znieść dłużej nie mogło i pobieżyło ku europosłowi z kluczowym pytaniem: „Czy pan ma w ogóle serce?”. „Ja mam wyobraźnię i widzę, co się dzieje na polskiej granicy i do czego może to prowadzić” – odpowiedział spokojnie polityk PiS, a red. Olejnik pozostała ze swymi pytaniami o to czy poseł wspomniane serce w ogóle posiada.

 

ren/TVN24