Polski MSZ Zbigniew Rau rozmawiał telefonicznie ze swoim tureckim odpowiednikiem Mevlutem Cavusuoglu na temat zaangażowania Turcji w powstrzymanie kryzysu migracyjnego. Rozmowa była pokłosiem słów premiera Morawieckiego, który stwierdził, że Turcja "mogłaby zrobić więcej".

"Polska i Turcja będą współdziałać, aby przeciwstawić się wykorzystywaniu przez reżim białoruski nielegalnej migracji do ataku hybrydowego na NATO" - czytamy w oświadczeniu polskiego MSZ. 

Rau i Cavusuoglu rozmawiali na temat możliwych do podjęcia działań w sprawie eskalacji konfliktu granicznego przez reżim Aleksandra Łukaszenki.

Znaczna część połączeń lotniczych między Bliskim Wschodem a Białorusią jest realizowana przez Turkish Airlines - narodowego przewoźnika tureckiego. W niemieckiej prasie pojawiły się nawet głosy, że to właśnie Turkish Airlines wspólnie z rosyjskim Aerofłotem odgrywają kluczową rolę w transporcie migrantów z Bliskiego Wschodu na Białoruś. Turkish Airlines dwukrotnie w ciągu doby lata ze Stambułu do Mińska.

W przypadku tego rodzaju sytuacji w stosunkach z Turcją należy zachować odpowiedni dystans. Kraj ten ma bowiem swoje własne interesy u swoich granic, których zapewne nie będzie gotowy poświęcić dla obrony interesów sojuszniczego państwa położonego 2000 km na północ.

Zdecydowana większość napływających obecnie na Białoruś migrantów to iraccy Kurdowie - oficjalny wróg obecnych władz tureckich. W interesie tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana leży działanie nakierowane na destabilizację irackiego Kurdystanu, w którym znajdują się ponadto bardzo bogate złoża ropy naftowej.

jkg/rp