"Jeśli nie będę ułaskawiony, ujawnię, kto za mną stał" - grozi Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze podsłuchowej.

Falenta został skazany na 2,5 roku więzienia. Prawomocnie. Miał trafić za kratki już 1. lutego, ale opuścił kraj. W kwietniu został zatrzymany w Hiszpanii. Napisał teraz trzeci wniosek o ułaskawienie do prezydenta Andrzeja Dudy. Grozi, że poda w nim nazwiska swoich mocodawców.

"W hiszpańskim więzieniu »gnije« człowiek, który wierzył w sprawę pt. Polska uczciwa i sprawiedliwa. Zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji. Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" - napisał Falenta.

Następnie wymienił 12 nazwisk - prezesa PiS, ministrów Mariusza Kamińskiego i MAcieja Wąsika, szefa CBA, dziennikarzy.
Falenta przekonuje, że jeżeli w ciągu miesiąca zostanie ułaskawiony, to nie będzie ujawniać rzekonych kulisów afery.
Napisany przez niego list ma datę 12. kwietnia.

Według "Rzeczpospolitej" w PiS nie zamierzają ułaskawiać Falenty. Mówi się, że jest człowiekiem pozbawionym wszelkiej wiarygodności - i po prostu próbuje rozpaczliwej obrony.

bsw/rzeczpospolita