Skala okrucieństwa tej zbrodni była tak duża, że historycy nadali jej specjalne określenie: „genocidum atrox” – ludobójstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Bezwzględność z jaką traktowano napadniętych, znęcanie się nad ofiarami i stosowanie wobec nich wyrafinowanych tortur przerażało nawet okupujących te tereny Niemców. Co sprawiło, że zwykli mieszkańcy wołyńskich wiosek zamienili się w bestie, które z zimną krwią torturowały i w barbarzyński sposób mordowały sąsiadów, przyjaciół, a nawet członków rodziny? Do tajemnicy wołyńskiego zła nie mamy dostępu, lecz możemy wskazać okoliczności, które miały istotny wpływ na popełnione zbrodnie.

Zaczęło się od Chmielnickiego

Skala okrucieństwa była trudna do wyobrażenia, ale rzeź wołyńska nie stanowiła historycznego novum. Od Powstania Kosińskiego pod koniec XVI wieku, Kozacy i chłopi inicjowali na Ukrainie liczne rebelie przeciwko Rzeczpospolitej. Już wtedy można było zaobserwować przykłady grabienia pańskich dworów i kresowych miast.

W 1648 roku hetman kozacki Bohdan Chmielnicki wzniecił przeciw Rzeczpospolitej powstanie, do którego oprócz Kozaków dołączyła w znaczącej liczbie ludność wschodniej Ukrainy. Wtedy też po raz pierwszy na tak wielką skalę Rusini chwycili za widły i siekiery, rozpoczynając prawdziwą rzeź Polaków, Żydów i unitów.

Zbrodnia ta wynikła z dwóch zasadniczych pobudek. Po pierwsze, był to akt zemsty rusińskiego chłopstwa wymierzony przeciwko „polskim panom” – szlachcie, która budowała swoje wielkie majątki, wykorzystując pracę tamtejszych chłopów. Ofiarami tych zbrodni padli również Żydzi, którzy jako dzierżawcy majątków ziemskich chcieli maksymalizować zyski poprzez nakładanie na chłopów wielkich obciążeń majątkowych. Z tego powodu w XVII i XVIII wieku Żydzi byli nawet bardziej znienawidzeni przez Ukraińców niż Polacy (pańszczyzna nakładana przez magnatów była nieporównywalnie mniej obciążająca od danin narzucanych chłopom przez żydowskich dzierżawców). Drugim czynnikiem spajającym Rusinów było prawosławie, dlatego zbrodnie dotykały w dużej mierze katolików, którzy byli kojarzeni z Polakami oraz unitów, których prawosławni Rusini uznawali za „zdrajców”.

Przez kilka lat Kozacy i Tatarzy krążyli po Ukrainie gwałcąc, grabiąc i mordując bez litości. Całe Kresy południowo-wschodnie stanęły w ogniu; mordowano również kobiety i dzieci. Słynne słowa z powieści Ogniem i mieczem wypowiedziane przez posła po upadku Czechrynia: „Chłopy szlachtę rżną! Sąd Boży!” wydają się najlepiej oddawać skalę okrucieństwa tamtej rebelii.

W 1768 roku miało miejsce kolejne wystąpienie chłopstwa na Ukrainie. Chcąc wykorzystać niechęć Rusinów do polskiej szlachty, Imperium Rosyjskie skutecznie podburzyło hajdamaków i Kozaków do wywołania powstania przeciwko Rzeczpospolitej. Rosjanie chcieli posłużyć się nimi do stłumienia Konfederacji Barskiej, jednak zaplanowana przez nich intryga szybko wymknęła się spod kontroli. Ukraińscy chłopi razem z hajdamakami i Kozakami dokonali masowych mordów na ludności polskiej, żydowskiej oraz zamieszkujących tamte tereny unitach. W samym Humaniu zginęło 20 tysięcy Polaków i Żydów. Na całej Ukrainie życie straciło od 100 do nawet 200 tys. osób. Większość ofiar zginęła w okrutnych mękach. Ludzi palono żywcem w stodołach, mordowano ich za pomocą kos, wideł i siekier. Nie oszczędzano nawet kobiet i dzieci. Tutaj również do najczęściej przywoływanych motywów zaliczana jest zemsta chłopów na swoich panach.

Kolejne lata przyniosły dalsze zbrodnie (chociaż już na mniejszą skalę). Znane są przypadki, kiedy młodzi Polacy z organizacji patriotycznych niosący Rusinom Złotą Hramotę (dekret uwłaszczeniowy wydany przez władze Powstania Styczniowego, skierowany do chłopów ukraińskich, mający ich przekonać do walki z Imperium Rosyjskim) zostali przez nich poćwiartowani żywcem, ponieważ uważali polskie powstanie za próbę narzucenia Ukraińcom poddaństwa. W tym przypadku również skutecznym „podburzycielem” było Imperium Rosyjskie.

W 1917 roku owładnięci bolszewicką ideologią ukraińscy chłopi dokonali masowego mordu na Polakach, wymierzając „dziejową sprawiedliwość na swoich panach”. Rok później zbrodnie objęły teren Galicji Wschodniej, kiedy to władze nowopowstałej Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej zachęcały chłopów do rozprawy z Polakami. Wtedy również Ukraińcy chwycili za piły, widły i siekiery, rozpoczynając okrutne mordy na swoich sąsiadach.

Ostatnim epizodem tych bestialskich wystąpień ukraińskiego chłopstwa była rzeź wołyńska. Tym razem za sprawą okupacji sowieckiej, niemieckiej i zbrodni banderowskich sotni Kresy wschodnie zostały prawie całkowicie „oczyszczone” ze społeczności polskiej, a Niemcy przeprowadzili niemal zupełną zagładę Żydów w tym rejonie. Tym samym po raz pierwszy w dziejach Wołyń, Podole i prawobrzeżna Ukraina stały się praktycznie jednorodne pod względem etnicznym.

Co warto zauważyć, niemal za każdym razem, kiedy Ukrainę nawiedzała większa wojna (począwszy od Powstania Chmielnickiego), część ukraińskiego chłopstwa dokonywała mordów na ludności nie-rusińskiej i nie-prawosławnej, zamieszkującej Ukrainę. Rzeź wołyńska nie była zatem niczym nowym. Była to „tylko” kolejna odsłona powtarzającej się historii.
Ukrainiec znaczy prawosławny chłop

Szeroko rozumiane pobudki społeczne są często przywoływane jako jedna z przyczyn wołyńskiego ludobójstwa. W I RP wśród przedstawicieli zarówno Polaków, Litwinów, jak i Rusinów wykrystalizował się podział na trzy zasadnicze grupy społeczne. Pierwszą z nich (i najliczniejszą) byli chłopi i ubodzy mieszczanie. Drugą stanowili duchowni, a trzecią, mniej lub bardziej zamożna (i z tego powodu wewnętrznie, choćby politycznie i majątkowo zróżnicowana) szlachta. Z pewnością do najbardziej kulturotwórczych, a później narodowotwórczych elit należała warstwa szlachecka i wyższe duchowieństwo.

Wśród Litwinów i Rusinów, szlachta ulegała jednak silnej polonizacji. Przyjmowali oni kulturę polską, polski język i przechodzili na katolicyzm. Najbardziej znanym przykładem takiej praktyki był książę Jeremi Wiśniowiecki – z pochodzenia Rusin, który dokonał konwersji z prawosławia na katolicyzm. Później zyskał sławę jako wojewoda ruski, tłumiący powstanie kozackie z 1648 roku i stosujący wobec buntowników niezwykle okrutne represje (m.in. wbijanie na pal, czy łamanie kołem).

W tej sytuacji grupą, którą można przyrównać do „rusińskiej elity” było duchowieństwo, zarówno prawosławne, jak i greckokatolickie. Ono też w późniejszych latach odegrało znaczącą rolę w procesie narodowotwórczym Ukraińców (religia odróżniała ich od Polaków, Żydów, jak i pozostałych narodowości zamieszkujących południowo-wschodnie rubieże I RP). Jest to jedna z odpowiedzi na pytanie dlaczego duchowni brali niejednokrotnie czynny udział w ludobójstwie na Wołyniu, namawiając chłopów do zbrodni i święcąc siekiery w cerkwiach i kościołach greckokatolickich, co zostało również ujęte w filmie Smarzowskiego (zjawisko to potwierdza m.in. historyk IPN dr Leon Popek).

Służąc polskiemu panu

Stratyfikacja społeczna, różnice etniczne i religijne. Teraz czas na czynniki natury gospodarczej. Kwestia biedy, głodu, ubóstwa również nie pozostawała bez znaczenia.

Od pokoleń ukraińscy chłopi wyrastali w przekonaniu (oczywiście nie bez przyczyn), że ich praca jest wyzyskiwana przez szlachtę, przede wszystkim magnatów, których na Ukrainie swego czasu nazywano królewiętami. Tę retorykę podtrzymywały także dzieła ukraińskich pisarzy.

Najbardziej znaną powieścią z tego gatunku jest Taras Bulba Nikołaja Gogola. Pokazana tam walka ciemiężonych przez polskich panów Kozaków zaporoskich była ważnym elementem kreowania ukraińskiej tożsamości narodowej. Wrażenie to pogłębiał fakt, że właścicielami ziemskimi byli albo Polacy, albo spolonizowani Rusini, a wszelkie próby oporu były przezeń krwawo tłumione. Historia ta nie pozostała bez znaczenia dla przyczyn zbrodni wołyńskiej.

Przekonanie to nie zniknęło w okresie II RP. Nadawanie na korzystnych warunkach ziemi polskim chłopom, sprawowanie władzy niemal wyłącznie przez Polaków oraz faworyzowanie ich wobec zdecydowanie liczniejszej społeczności ukraińskiej nie mogło być dobrze odbierane. Przyczyną zbrodni nie była jednak wyłącznie chęć „zemsty”. Chodziło również o okazję do rabunku polskich domów, co wobec dużej biedy, która dotknęła wołyńskich chłopów wcale nie było bez znaczenia.

Cel – niepodległa, monoetniczna, niezależna Ukraina

Ideologia ukraińskich nacjonalistów była prawdopodobnie główną przyczyną dokonania zbrodni (o czym pisaliśmy szerzej w odrębnym artykule). Oparta na darwinizmie społecznym doktryna Doncowa nakazywała wprost unicestwienie narodów słabszych przez silniejsze. Za pomocą zbrodni, terroru i nienawiści miała powstać wolna i niezależna Ukraina. Co ważne – miała to być Ukraina jednolita etnicznie. Opętani tą wizją nacjonaliści szerzyli wśród ukraińskich chłopów agitację polityczną. W doktrynie OUN głównym wrogiem stali się Polacy, których obarczano winą za głód i ubóstwo ukraińskich chłopów, brak powstania niezależnej Ukrainy, oskarżano ich również o prześladowania i dyskryminację ukraińskiego społeczeństwa. Hasła te były bardzo nośne propagandowo, a uboga i zdesperowana ludność Ukrainy, bardzo często pozbawiona wykształcenia, łatwo ulegała tej agitacji. Każdą jednak doktrynę trzeba uwiarygodnić, czemu miała ukraińskim nacjonalistom posłużyć polityka II Rzeczpospolitej względem Ukraińców.

II RP nie lubiła Ukraińców?

II Rzeczpospolita nie wystrzegała się błędów wobec ukraińskiej społeczności zamieszkującej Kresy południowo-wschodnie (o czym pisaliśmy szerzej w odrębnym artykule). Nadużyciem byłoby jednak stwierdzenie, że jest to jedna z głównych przyczyn dokonania zbrodni (mogła mieć jedynie wpływ na jej skalę), ale skutecznie została ona wyzyskana przez propagandę OUN. Polskie akcje pacyfikacyjne (w szczególności Małopolski Wschodniej z 1930 roku), w trakcie których dochodziło do licznych nadużyć oraz bezsensowna z punktu widzenia relacji polsko-ukraińskich akcja rewindykacji cerkwi prawosławnych z 1938 roku uwiarygodniała w oczach ukraińskiego chłopa to, co słyszeli od swoich dziadków (wykorzystywanie Ukraińców przez polską szlachtę) i to, co słyszeli od banderowskich agitatorów (prześladowania ludności ukraińskiej w państwie polskim). Widok burzonej cerkwi i niszczonych przez wojsko gospodarstw musiał powodować wzrost antagonizmów polsko-ukraińskich. Miały one ujawnić się na wielką skalę w trakcie II wojny światowej.

Efekt Lucyfera

Tym, co łączy wszystkie przyczyny czy raczej okoliczności prowadzące do ludobójstwa na Wołyniu jest psychologia. Prof. Philip Zimbardo w wyniku przeprowadzonego przez niego eksperymentu więziennego na Uniwersytecie Stanforda w latach 70. wykazał, że zwykli ludzie mogą w pewnych warunkach okazać skłonność do wielkiego okrucieństwa. Według Zimbardo wpływ na to ma otoczenie, w którym przebywa jednostka. Amerykański psycholog uważa, że każdy zdrowy psychicznie człowiek, który zostanie umieszczony w patologicznym otoczeniu (np. na terenach objętych wojną) może traktować innych ze szczególnym okrucieństwem, jeżeli tylko czuje się anonimowy, a za swoje czyny prawdopodobnie nie zostanie ukarany. Zjawisko to widoczne jest zawsze w okresie wojen, kiedy zwykli ludzie dopuszczają się okrutnych mordów, gwałtów i grabieży.

Zimbardo potwierdził tym samym wnioski z eksperymentu przeprowadzonego przez Stanleya Milgrama, który wykazał, że otoczenie, autorytety, solidarność grupowa oraz okoliczności konkretnej sytuacji mają wpływ na działania jednostek, które poddane takim czynnikom są zdolne do zadawania sadystycznych cierpień zupełnie obcym ludziom. Paradygmat Milgrama można zaobserwować w trakcie procesów zbrodniarzy wojennych, którzy bardzo często tłumaczą się stwierdzeniem: „ja tylko wykonywałem rozkazy”. Okazuje się, że człowiek w znacznie większym stopniu potrafi zaakceptować zadawanie drugiej osobie cierpienia, jeżeli tylko może zrzucić odpowiedzialność za swoje czyny na jakiś autorytet, zwierzchnika czy dowódcę.

Ta przerażająca prawda o ludzkiej psychologii (psychice?) potwierdziła się w Rwandzie, gdzie sąsiedzi i przyjaciele z plemienia Hutu w barbarzyński sposób mordowali członków plemienia Tutsi. Podobieństwo pomiędzy zbrodnią wołyńską a zbrodnią w Rwandzie nie dotyczy wyłącznie skali jej okrucieństwa. W obu przypadkach sprawcami byli podburzeni chłopi, mordowani zaś – uprzywilejowaną mniejszością na danym terytorium, a i ofiary w oczach sprawców były prześladowcami. Koloniści belgijscy i niemieccy po to, by poróżnić miejscową ludność przyznali plemieniu Tutsi pewne przywileje, wyższe wykształcenie i dostęp do stanowisk w administracji. Krwawe ludobójstwo w Rwandzie było więc motywowane również aktem zemsty. W książce Efekt Lucyfera Zimbardo tak skomentował wydarzenia z Rwandy: „Ich słowa [zeznania sprawców – przyp. autora] zmuszają nas raz po raz do konfrontacji z niewyobrażalnym: istoty ludzkie są zdolne do całkowitego porzucenia swego człowieczeństwa dla bezdusznej ideologii, wykonując – lub wręcz wyprzedzając – rozkazy charyzmatycznej władzy, nakazującej niszczenie każdego, kto został przez nią określony jako «Wróg»”.

Słowa te idealnie pasują również do tego, co wydarzyło się na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944. Opętani obłąkańczą ideologią ludzie byli zdolni to wielkiego okrucieństwa z powodu otoczenia, w którym się znaleźli (piekło wojny), anonimowości, poczucia bezkarności, wyższości nad innymi i chęci wyrównania „rachunku krzywd”.

Konstatacją tej historii jest również objawienie się przerażającej prawdy o naturze ludzkiej i jej podatności na zło. „Efekt Lucyfera” w połączeniu z paradygmatem Milgrama wydają się w sposób kompletny i wiarygodny tłumaczyć pobudki, którymi kierowali się sprawcy wołyńskiego ludobójstwa.

Sześć okoliczności rzezi wołyńskiej

Przyczyny ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA i ukraińskich chłopów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej są złożone. „Etos kozacki” (jak nazwał to zjawisko ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski) wskazywał, że wielokrotnie w historii przynajmniej część ukraińskiego chłopstwa dopuszczała się okrutnych mordów na Polakach i innych mniejszościach zamieszkujących Kresy wschodnie. Za każdym razem dał o sobie znać prymitywizm oraz sadyzm sprawców tych zbrodni. Wszystkie zostały popełnione w obliczu większego konfliktu, który przewinął się przez te tereny (Powstanie Chmielnickiego, Konfederacja Barska, Powstanie Styczniowe, rewolucja bolszewicka, wojna polsko-ukraińska, II wojna światowa).

Wiekowe wykorzystywanie ludności ukraińskiej przez szlachtę wobec silnej polonizacji rusińskich magnatów doprowadziły do wytworzenia się stosunków według zasady „polski pan – ukraiński cham”. Dodatkowo odrębność społeczności ukraińskiej, która w przeciwieństwie do polskich chłopów odróżniała się od szlachty językiem, kulturą i przede wszystkim religią, wywołała poczucie niechęci w stosunku do „obcych”, którzy bogacili się na ich ciężkiej pracy. Warto zauważyć, że polscy chłopi, poza niechlubnym przypadkiem rabacji galicyjskiej, właściwie nie buntowali się przeciwko swoim (polskim) panom. Przyczyna tych wstąpień w większym stopniu zatem tkwi w odrębności etnicznej niż w stratyfikacji społecznej.

W 1943 roku, mający poczucie dziejowej niesprawiedliwości, prosty, niewykształcony ukraiński chłop stał się podatny jak nigdy dotąd (bo przecież agitacja trwała od lat) na propagandę ideologiczną ze strony ukraińskich nacjonalistów. Według ideologii OUN, niepodległa Ukraina miała być receptą na wszystkie problemy ukraińskiego społeczeństwa, a jedyną przeszkodę dla jej powstania stanowili Polacy. Ideologia ukraińskiego nacjonalizmu została w pewnym stopniu wzmocniona przez akcje anty-ukraińskie z okresu II Rzeczpospolitej. W konsekwencji otrzymujemy „wybuchową mieszankę” kilku różnorodnych czynników, które prowadzą do właściwej „detonacji” nienawiści i barbarzyńskiego okrucieństwa w trakcie wojny. Okrucieństwa, które wydaje się dobrze tłumaczyć wspomniany wcześniej „Efekt Lucyfera”.

Na wołyńskie ludobójstwo złożył się splot różnorodnych czynników natury historycznej, społecznej, ideologicznej, politycznej, religijnej i psychologicznej. Wszystkie stanowiły okoliczności prowadzące do krwawych wydarzeń 1943 roku.

Oczywiście niniejsza analiza nie stawia sobie ambicji pełnego wyjaśnienia przyczyn tej okrutnej zbrodni. Do tego niezbędne są lata badań prowadzonych przez historyków we współpracy z psychologami społecznymi.

Pełne wyjaśnienie przyczyn ludobójstwa wołyńskiego nie służy jednak wyłącznie zaspokojeniu zwykłej ludzkiej ciekawości. Chodzi o coś więcej. Po pierwsze, należy zrobić to dla pamięci pomordowanych Polaków i heroicznych Ukraińców, próbujących ratować swoich polskich sąsiadów, których ciała do dzisiaj spoczywają w bezimiennych mogiłach na terenie całego Wołynia. Po drugie, należy to uczynić po to, by historia jak ta – z Wołynia 1943 r., Rwandy 1994 r. i wielu innych nieopisanych w tym artykule aktów ludobójstwa nigdy więcej się nie powtórzyła. Pobożne życzenie? Być może, ale nie ściąga to z nas odpowiedzialności za podjęcie choćby próby wyjaśnienia demonicznych doświadczeń naszej historii po t


Tomasz Turejko/jagiellonski24.pl