Prawomocny wyrok ws. Marka Lisińskiego zapadł już w październiku 2021 r., ale dopiero teraz pojawiło się jego pisemne uzasadnienie. Z przeanalizowany przez Sąd Apelacyjny w Łodzi dotychczasowych relacji Lisińskiego, które składał przed sądem biskupim oraz sądem okręgowym w Płocku wynika, że Lisiński relacjonując to samo zdarzenie, przedstawił trzy różne wersje, a zanim oszustwo wyszło na jaw, zebrał na swoją fundację kilkaset tysięcy złotych.

Marek Lisiński to były prezes fundacji Nie Lękajcie się. Występując w różnych mediach i udzielając wywiadów przekonywał przez wiele lat, że był on molestowany przez katolickiego księdza. Występował też na wspólnych konferencjach z posłanką Joanną Scheuring–Wielgus oraz warszawską radną Agatą Diduszko-Zyglewską i razem oskarżali oni księży. W 2019 r. natomiast wybrali się nawet z wizytą do papieża Franciszka, który po wysłuchaniu, jak się okazało zmyślonej historii, ucałował go w rękę.

Tak daleko idących rozbieżności w przedstawianiu tych samych wydarzeń nie da się wytłumaczyć w świetle zasad wiedzy i doświadczenia życiowego, co prowadzić musi do wniosku, że twierdzenia powoda są niewiarygodne” – czytamy w uzasadnieniu łódzkiego sądu cytowanym przez salon24.pl.

Gazeta Wyborcza” w roku 2019 opisała, „że Lisiński nie tylko wyłudził kilkadziesiąt tysięcy złotych od jednej z ofiar pedofilii, ale także pożyczył od księdza pieniądze, a później oskarżyć go o molestowanie” – podaje portal TVP Info.

Lisiński ostatecznie przyznał się do kłamstw i oświadczył:
„Niestety swoimi działaniami zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie o pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji”.

mp/portal tvp info/salon24.pl/twitter/media