Tomasz Sekielski zapowiada stworzenie kolejnego filmu o pedofilii w kościele. - Nie wykluczam też, że ze względu na te wszystkie kontakty, rozmowy i nowe sygnały później zrobimy serial dokumentalny. - mówi

- To będzie historia absolutnie wstrząsająca, która pokaże wzdłuż i wszerz tę zmowę milczenia wokół pedofilii. - stwierdza w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej"

- Znaleźliśmy się w sytuacji, w której już nie chodzi o to, czy nam się chce. My po prostu musimy to zrobić. Takie są oczekiwania widzów i osób skrzywdzonych, które liczą na to, że opowiemy też ich historie. - dodaje

- W 2013 r. po raz pierwszy osobiście spotkałem ofiarę księdza pedofila. Widziałem w życiu wiele tragedii, ale to mną do głębi wstrząsnęło. Słuchałem tej historii i dostrzegłem, jak to, co stało się w dzieciństwie, rozwaliło życie człowiekowi i ludziom w jego otoczeniu. I z drugiej strony instytucja Kościoła, która robi wszystko, żeby zataić prawdę, a powinna pochylać się nad takimi osobami, otaczać je opieką, a nie traktować jak wrogów. - mówi

Według niego,  "gdy wierni zdadzą sobie sprawę" z tego, że ksiądz też jest człowiekiem, "wtedy ta instytucja naprawdę zacznie się zmieniać. To według mnie ważne, aby ludzie zaczęli walczyć o swój Kościół, nie pozostawiając go w rękach hierarchów i księży."

- Ale nie mnie o tym mówić, ja mam dzisiaj dosyć luźny związek z Kościołem. Są ludzie z nim związani, w tym publicyści, którzy wzywają do odnowy. I to są bardzo ważne głosy. Pytanie, czy zostaną usłyszane. - dodaje

- Raczej zrobił wyłom w murze. Ale tego wyłomu już nie da się zasłonić i udawać, że pedofilii w Kościele nie ma. Twierdzić tak mogą tylko ci, którzy świadomie nie chcą widzieć ani słyszeć o tym problemie. Jestem pewny: nie wrócimy do stanu sprzed roku. - zaznacza

- Ta wypowiedź doskonale pokazuje też, jak niektórzy hierarchowie są oderwani od rzeczywistości. Nic nie zrozumieli. Jedyna refleksja, jaka jest, dotyczy ich własnej osoby. A przyszedł czas, żeby ofiary nazywać ofiarami, oprawców – oprawcami, a tych, którzy ich kryli – współodpowiedzialnymi. - dodaje

Jego zdaniem powinna powstać komisja, "złożona z osób, które nie podlegają kościelnym hierarchom, najlepiej mająca uprawnienia śledcze, przed którą składa się zeznania z odpowiedzialnością sankcji karnych. Komisja, która ma wgląd w kościelne archiwa i spotyka się z ofiarami."

"Wyborcza" nie zadała pytania o głośną sprawę Marka Lisińskiego, prezesa Fundacji Nie Lękajcie się i jego oszustwa. To dość wymowne.

bz/Wyborcza.pl