Regularnie odwiedzam przychodnię psychiatryczną, gdzie moja mama w podeszłym wieku leczy się na Alzheimera. Na korytarzach mijamy rzesze młodych ludzi. Piękne, zgrabne dziewczyny, zadbanych, dobrze ubranych chłopaków. Wszyscy smutni, nieszczęśliwi, ze spuszczonymi głowami, wymieniającymi się spostrzeżeniami na temat działania leków.

Znak czasów. Gabinety psychiatrów i psychologów pełne. Kościoły puste. Jeszcze 20-30 lat temu było odwrotnie. Gdyby ludzie zaufali Bogu i w Niego naprawdę uwierzyli, nie potrzebowaliby nic innego. Zmienić życie, nadać jemu sens, w pełni dać łaskę uzdrowienia potrafi tylko Jezus Chrystus. Czasem jednym słowem.

Oczywiście rozumiem, że ludzie cierpią, chorują. Jednak przeważnie szukają tylko ukojenia, nie radykalnej zmiany. Chcą czuć się po prostu dobrze, aby realizować swoje egoistyczne plany. Tymczasem Bóg daje chwile słabości właśnie po to, aby dokonać głębokiej refleksji nad swoim życiem.

Znalazłem ostatnio bardzo ciekawe świadectwo mężczyzny. Przyznaje, że czuł się niespełniony, nieszczęśliwy, a to co go niszczyło to życie w nieustannym lęku przed chorobą i śmiercią. Nie zrobił tak jak podpowiada świat, nie poszedł do lekarza. Spotkał Chrystusa w Słowie Bożym. 

Pisze on: „W Biblii jest napisane, że mam wyznać Bogu swoje grzechy, poprosić o wybaczenie i poprosić Pana Jezusa aby stał się Panem mojego życia. Zrobiłem to myśląc, że stanie się coś niezwykłego –  ale nic się nie wydarzyło. Jednak od tej chwili zacząłem zauważać, jak delikatnie Bóg zaczął zmieniać moje życie. Gdy mam kłopoty modlę się i Bóg zawsze pomaga. W skrócie mogę powiedzieć, że Pan Jezus uwolnił mnie od wielu złych nawyków, pomaga finansowo, w pracy, uzdrowił m.in. z choroby żołądka i wątroby. No i najważniejsze - przestałem bać się śmierci. Obecnie nie wyobrażam sobie życia bez Boga”.

Nic dodać, nic ująć na ten Tydzień Biblijny.  

Tomasz Teluk