W 2008 roku w Oxfordzie zmarła Helena Wolińska-Brus. Działaczka komunistyczna i prokurator stalinowskich sądów odeszła z tego świata w wieku 89 lat. Jak stwierdził reżyser Paweł Pawlikowski, była „bestią polityczną”, rzeczywiście wierzyła w marksizm i leninizm. Doprowadziła do wielu wyroków śmierci na żołnierzy i działaczy polskiego podziemia antykomunistycznego, w tym gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. Sama wyroku nigdy nie usłyszała.

Helena Wolińska-Brus, czy raczej Fajga Mindla Danielak urodziła się w 1919 roku w Warszawie. Od młodości była zafascynowana komunizmem. Po wybuchu II wojny światowej wyjechała do Lwowa. W 1941 roku trafiła do warszawskiego getta, z którego udało jej się uciec. Do Polskiej Partii Robotniczej wstąpiła w 1942 rok. Służyła w Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. W latach 1944-1949 była szefową Wydziału Kadr Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej. Później, do roku 1954 służyła w Naczelnej Prokuraturze Ludowego Wojska Polskiego.

To ona oskarżała gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. W 1950 roku wydała wobec niego postanowienie o tymczasowym aresztowaniu i nadzorowała prowadzone przeciwko generałowi śledztwo. Prowadząc je łamała nawet stalinowskie prawo. Aresztowanie gen. Fieldorfa zatwierdziła dopiero po 11. dniach od zatrzymania, nie przedstawiając przy tym żadnych dowodów jego winy. Później przedłużyła areszt 15 lutego 1951 roku, choć poprzedni nakaz obowiązywał do 9 lutego. W tym czasie jeden z największych bohaterów Polski Podziemnej był torturowany przez działającą w porozumieniu z prokurator bezpiekę. 24 lutego 1953 roku został powieszony w warszawskim więzieniu.

Podpisała się pod przynajmniej 24. bezprawnymi nakazami aresztowania, m.in. bpa Czesława Kaczmarka, Zenona Kliszki czy Władysława Bartoszewskiego. Wszyscy jej aresztanci byli w czasie śledztwa brutalnie torturowani. W latach 1942-1956 była żoną Franciszka Jóźwiaka. Pozycja męża sprawiała, że Wolińska czuła się niczym nieograniczona. Szantażowała również sędziów. Kiedy jeden z sędziów zwolnił aresztowanych przez nią świadków Jehowy, zadzwoniła do niego i zwyzywała. „Warszawska Dolores” była znana ze swojej wulgarności i zawziętości, bali jej się nawet komuniści.

Zbrodnie Wolińskiej potwierdzono już w 1956 roku. Wówczas została zwolniona z prokuratury wojskowej. Zdegradowano ją „z uwagi na charakter i rozmiar zarzutów”. Zajęła się pracą naukową. Wróciła do swojego pierwszego męża, Włodzimierza Brusa. W czasie czystek antysemickich została w 1968 roku zwolniona ze stanowiska w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Wkrótce potem wraz z mężem wyjechała z kraju. Ostatecznie osiadła w Wielkiej Brytanii, uzyskując brytyjskie obywatelstwo.

Po 1989 roku w polskim prawie karnym pojawiła się definicja zbrodni komunistycznej. W 1992 roku Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu zaklasyfikowała morderstwo gen. Fieldorfa jako zbrodnię komunistyczną niepodlegającą przedawnieniu. Rozpoczęto ściganie sprawców. W 1998 roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie wydał nakaz aresztowania Wolińskiej. Ministerstwo Sprawiedliwości domagało się jej ekstradycji. W 2006 roku wniosek ekstradycyjny został jednak odrzucony przez Wielką Brytanię. Strona brytyjska przekonywała, że Wolińska została naturalizowana jako repatriant-bezpaństwowiec i ofiara czystek etnicznych. Kiedy opuszczała Polskę władze PRL wydały jej tzw. dokument podróżny, który stwierdzał, że nie jest obywatelką polską. W 2007 roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek prokuratora IPN wydał europejski nakaz aresztowania Wolińskiej. Znowu bezskutecznie.

Sama Wolińska broniła się przed zarzutami utrzymując, że mają one charakter polityczny i antysemicki. O prowadzonym w Polsce śledztwie mówiła, że to „cyrk”.

„Jako Żydówka znam rzeczy, o których nie powinno się zapominać. To, co się dzieje, to cyrk. Jestem kozłem ofiarnym. Jestem jedyną osobą, która przeżyła i nawet gdybym chciała, nie mogę wezwać świadków, ponieważ wszyscy nie żyją”

- przekonywała w rozmowie z dziennikiem „Guardian” w 2007 roku.

Cieszyła się wsparciem brytyjskiej prasy.

„Czy Żyd może liczyć na sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie antysemityzm rodem ze średniowiecza wciąż pozostaje przygnębiająco mocno okopany. (...) Polski antysemityzm odradza się w sposób alarmujący”

- pisał „The Sunday Times”.

Wykorzystywała też sprawdzoną linię obrony, po którą chętnie sięgali tak zbrodniarze komunistyczni, jak i naziści. Twierdziła, że jedynie „przystawiała pieczątki”, że działała w oparciu o obowiązujące przepisy.

Wolińska miała być wtedy już innym człowiekiem. W Wielkiej Brytanii od początku ostentacyjnie popierała „Solidarność” i krytykowała komunizm. Była miłą, starszą panią – jak mówili o niej sąsiedzi. Do 2006 roku pobierała z Polski wojskową emeryturę. Nigdy nie stanęła przed sądem za swoje zbrodnie. Zmarła 26 lub 27 listopada 2008 roku. Pochowano ją w tajemnicy, w żydowskim obrządku. W uroczystości uczestniczyło około dziesięciu osób.

kak