Donald Tusk, na pomysł blokowania stron z pornografią, zareagował zdecydowanym NIE. Premier stwierdził, że nie podejmie żadnych działań „jeśli chodzi o blokowanie dostępu do legalnych treści, nawet jeśli nam estetycznie czy etycznie nie odpowiadają”. Marek Magierowski pyta więc Premiera Tuska, czy podobnie zareagowałby na blokowanie stron nawołujących do samobójstwa, gloryfikujących anoreksję czy głodzenie, etc. „Czy w tym przypadku Tusk byłby równie stanowczy” – pyta Magierowski?

Współczesna pornografia adresowana jest do dzieci, czyli osób, które chłoną nowe treści najbardziej. Dlatego David Cameron, wprowadzając pomysł blokady stron pornograficznych, skupił się właśnie na najmłodszych użytkownikach nowych technologii. Bo co, jak co, ale dobro dzieci i młodzieży jest priorytetem każdego normalnego rządu. Dochodzi również walka z tzw. uprzedmiotowieniem kobiety, która w filmach pornograficznych pokazywana jest, jako pi..A, ku..a, dziwa. I to za aprobatą lewicowych feministek, które z niezrozumiałych powodów nie chcą walczyć o godność kobiet w takich przypadkach, skupiając się na walce o prawo do aborcji.

Marek Magierowski pokazuje na przykładach, mocnych i drastycznych jak rozwija się biznes pornograficzny i dokąd zmierza. Dziś popularnym wśród użytkowników stron pornograficznych gatunkiem filmowym jest tzw. „gonzo”, czyli mężczyźni uprawiają seks analny z kobietami, a później na siłę wpychają swoje członki ubrudzone ekskrementami w ich usta. Feministka Gail Dines w głośnej książce pt. „Pornoland” tak o tym pisze: „Szybkie spojrzenie na forum Adult TV Talk i widzimy, że fani (…)szukają scen, w których kobieta cierpi i odczuwa ból”. Ten gatunek („bolesny anal”) ma najwięcej postów i komentatorów, w których użytkownicy dzielą się swoimi przeżyciami. To pokazuje, że dostęp do takich obrazów, filmów czy treści powinien być, nie z kwestii etycznej czy estetycznej,  ale zdroworozsądkowej, zabroniony. I nie ma mowy w tym miejscu o jakiejkolwiek cenzurze czy walką z wolnością. Bo wolność to szacunek dla drugiego człowieka, dla jego godności a w pornografii osoba staje się przedmiotem i zostaje upokorzona i zdemoralizowana.

Mocno o udostępnieniu pornografii nastolatkom, pisze Mark Kastleman, autor książki pt. „Pornografia: narkotyk nowego tysiąclecia”. „Udostępnienie porno nastolatkom to jak faszerowanie niemowlęcia kokainą. Uzależnienie gwarantowane” – napisał Kastleman. I to powinno wystarczyć tym, którzy walczą z pomysłem blokady stron porno. Przypomnieć należy również, że obecnie każde dziecko w wieku od 9 lat ma bezpośredni dostęp do Internetu. I nie wystarczy, że rodzice publicznie mówią, że np. komputer jest w salonie i oni widzą co ich dziecko ogląda. A – jak pyta Magierowski – co ze smartfonem? I tu pojawia się problem, bo dzieci mają już najnowsze modele telefonów komórkowych z dostępem do Interentu. Autorzy raportu Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego na temat tzw. „seksualizacji dziewcząt”, przytaczają wyniki kilkudziesięciu badań na temat wpływu pornografii na mężczyzn. Wyniki? „Wniosek jest jednoznaczny: pornografia powoduje wzrost agresji, przeradzającej się często w akty przemocy, a także utrwalenie tzw. mitu gwałtu, czyli teorii, wedle której kobiety – mówiąc obrazowo – same proszą się o zgwałcenie”. Oczywiście istnieje również problem z relacją małżeńską: mężczyzna, który o seksie dowiadywał się z filmów porno, będzie miał takie same pragnienia erotyczne, jakie widział na filmach. Swoją żonę będzie pragnął jako przedmiotu, który ma posłużyć do jego satysfakcji erotycznej.

Jako nauczyciel etyki, wiem, że uczeń II klasy podstawowej śmiało serfuje po Googlu. Wie jak wyszukiwać wszelkie treści, o seksie nawet nie mówiąc. Bo dziecko wie, co oznacza słowo seks z faktu, że molestowane jest nieustanym przekazem świata reklamy. I siłą rzeczy rodzice nie mają czasami szans na uchronienie swojego dziecka przed tą brutalną nachalnością.

Przeciwnicy blokady stron pornograficznych podają bardzo dziwny argument: więcej edukacji seksualnej i rozwagi rodziców, i wtedy uchroni się dziecko przed psychicznymi konsekwencjami pornografii. Na taki słowotok odpowiada Magierowskiemu Leszek Sierocki ze Stowarzyszenia Twoja Sprawa: „To tak, jakbyśmy powiedzieli, że z dystrybucją narkotyków w szkołach też mają walczyć rodzice (…) Uświadamiajmy rodziców, ale równocześnie postawmy tamę przemysłowi, któremu zbyt wiele wolno i który znakomicie wykorzystuje bierność państwa”.

Dlatego Tusk, Biedroń i inni zwolennicy dostępu za free do stron pornograficznych robią krzywdę dzieciom i kobietom. Zgadzają się bowiem na to, by dokonywać „psychicznego gwałtu na milionach młodych Polaków”. W imię wolnego i bezgranicznego dostępu do Internetu.

Sebastian Moryń