Mamy dzisiaj dosyć klarowny wybór: istnienie Polski demokratycznej i niepodległej albo powolne tracenie suwerenności. Zakusy na naszą nieodległość były od początku istnienia UE i są one emanacją imperialnej polityki najsilniejszych państw, szczególnie Niemiec, oraz lewackich wizjonerów chcących likwidować państwa narodowe. Polska od lat jest w sytuacji greckiej tragedii, w której każde rozwiązanie niesie ogromne zagrożenia. Niewstąpienie do UE skazywało nas na los Ukrainy czy Białorusi. Nie chodzi tu tylko o dominację rosyjską podbudowaną agresją militarną, lecz także o trwającą dziesiątki lat stagnację gospodarczą i izolację od Zachodu. Jednak konieczność pozostania w UE powoduje, że instytucje unijne próbują nam narzucać swoją wolę, nie licząc się z polskim prawem i wolą naszego społeczeństwa. Wbrew pozorom nie mają oni aż tak wielkich środków nacisku, by zmusić rząd do ustępstw. Zresztą pewne narzędzia retorsji wobec tych instytucji leżą też w gestii naszych władz i innych zaprzyjaźnionych rządów i grup politycznych. Gra jest zupełnie inna – oni dążą do obalenia legalnych polskich władz. Mają je zastąpić takie, które oddadzą nasze sprawy w ich ręce. Chodzi tu zarówno o zgodę na dalsze ograniczanie suwerenności, jak i maksymalne wydrenowanie naszej gospodarki z pieniędzy. Widzieliśmy to w czasach rządów Tuska i Kopacz. Setki miliardów złotych wyciekały, powodując gwałtowny wzrost długu publicznego i doprowadzając wiele polskich firm do ruiny. Złe warunki życia wypychały naszą młodzież na emigrację. Powrót berlińskiego rewizora ma na celu przywrócenie kondominium niemiecko-rosyjskiego, w którym o sprawach polskich będzie się decydowało za naszymi granicami.

Pierwsze uderzenie idzie na polski Trybunał Konstytucyjny, bo podważając jego nadrzędność w Polsce nad trybunałami unijnymi, można całkowicie sparaliżować państwo. Działania UE są skrajnie bezprawne, ale przez używanie kar finansowych chcą oni wywołać kryzys polityczny. Dlatego potrzebne jest silne wsparcie dla obrony naszej suwerenności. Rząd musi móc się powołać na zdecydowaną wolę społeczeństwa. Pokażmy naszą mobilizację. Ani warunki popandemiczne, ani wakacje temu nie sprzyjają. Jednak kiedy kluby „Gazety Pol- skiej” ogłosiły pomysł manifestacji 31 lipca o godz. 12 pod Trybunałem Konstytucyjnym, usłyszałem natychmiastowy odzew. Przyjadą ludzie z całej Polski. Mobilizujmy innych, organizujmy autobusy, powielajmy informację we wszystkich dostępnych mediach. Bardzo skuteczne są akcje esemesowe i mailowe. Powieśmy plakaty, gdzie się da. Przygotujmy banery.

Ograniczenia epidemiczne powodują, że niemal wszyscy obecni powinni mieć ze sobą zaświadczenia o szczepieniu. Wystarczy zwykła kartka z punktu szczepień albo jakiekolwiek inne świadectwo (na przykład elektroniczne).

Następnego dnia w Warszawie będziemy obchodzić rocznicę Powstania Warszaw- skiego. Dla tych, którzy zostaną na niedzielę, będzie więc, jak co roku, okazja do wspólnego śpiewania na wojskowych Powązkach pieśni powstańczych. Warto być przez te dni razem, warto móc powiedzieć sobie, że zrobiłem, co do mnie należało, gdy Polska jest w potrzebie.

Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 30; data: 28.09.2021.

/Tytuł pochodzi od redakcji portalu Fronda.pl