- Z perspektywy lat uważam, że była to błędna decyzja, a drugą turę należało unieważnić. I przeprowadzić ją ponownie, wcześniej publikując obwieszczenie o kandydatach z prawdziwymi danymi o ich wykształceniu. - stwierdził w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Wiesław Kozielewicz, szef PKW, odnosząc się do wyborów prezydenckich z 1995 roku, w których Aleksander Kwaśniewski skłamał podając informację o swoim wykształceniu.

Szef Państwowej Komisji Wyborczej do tzw. protestów wyborczych.

- Najwięcej było w 1995 r., bo ponad pół miliona. Chodziło o wybory prezydenckie, w których Lech Wałęsa konkurował w drugiej turze z Aleksandrem Kwaśniewskim. Na obwieszczeniu wyborczym podano, że pan Wałęsa ma wykształcenie „zasadnicze”, a pan Kwaśniewski „wyższe” - tłumaczył Kozielewicz

- Okazało się jednak, że ten drugi ma wykształcenie średnie. I tego dotyczyły protesty wyborcze, z którymi musiał się zmierzyć SN. Niewielką większością głosów, przy kilku zdaniach odrębnych, sąd uznał ważność tych wyborów - podkreślił

-  Z perspektywy lat uważam, że była to błędna decyzja, a drugą turę należało unieważnić. I przeprowadzić ją ponownie, wcześniej publikując obwieszczenie o kandydatach z prawdziwymi danymi o ich wykształceniu. Niech suweren rozstrzygnie, czy nieprawdziwa informacja zdecydowała o wyborze, a w konsekwencji czy kłamstwo popłaca - zaznaczył szef PKW

bz/dziennik gazeta prawna