Totalna kompromitacja neo-ubeckiego marszu KOD 13 grudnia. Według policji wzięło w nim udział zaledwie 5 tys. osób. To dużo mniej od zapowiadanego przez Grzegorza Schetynę wyjścia „miliona” Polaków na ulicę.

Kilka tysięcy na przemarszu opozycji to już totalna klęska. Ale nie o liczby tu chodzi, bo usłużna Gazeta Wyborcza i warszawski Ratusz zapewne policzą według własnego wzoru i wyjdzie im 50 tys.

Żenujące były pojedyncze wystąpienia obrońców post-PRL-owskiego status quo. Kobieta, która neguje status ofiar stanu wojennego, która mówi, że „teraz biorą 500 +, rodzą i roztrzaskują dzieci o ścianę”, agresywny demonstrant, który odpycha dziennikarza i mówi, że on „lubi dotykać”, czy wreszcie były SB-ek, który ubolewa, że za 2 tys. zł to on nie przeżyje, jak mu zabiorą przywileje…

Co jeszcze opinii publicznej zafunduje opozycja? Czy nie ma żenady, której by nie popełniła? Czy nie lepiej zostać było w domu i przygotowywać się do Świąt Bożego Narodzenia? Jedyna pociecha z tego faktu jest taka, że kolejne występy KOD są gwarancją stabilizacji politycznej w naszym kraju na długie lata.


Tomasz Teluk