Kinga Dunin, kobieta doświadczona, podzieliła się z czytelnikami „Krytyki Politycznej” swoimi przemyśleniami. Już wie, dlaczego w Polsce taka niechęć do uchodźców. Znalazła winnego. To patriarchat, a konkretnie polscy mężczyźni: „karki z kartoflanymi nosami i ze świńskimi głowami na kiju”. Nie to co orientalnej urody imigrant: „książę z Orientu obsypie komplementami, będzie pragnął mieć wiele dzieci i jeszcze do tego nie pije. Jest dzielny i zaradny – inaczej by go tu nie było. I jak pięknie wygląda!” – zachwyca się męską urodą Kinga Dunin.

Przy Ryśkach i Zdziśkach w rozciągniętym dresie, leżącymi z piwem przed telewizorem, to po prostu cud.  Ale zamiast podzielić się niemniej pięknymi Polkami z muzułmańskimi uchodźcami, te „polskie karki” (swoją drogą jakże wypaczony obraz polskiego mężczyzny musi mieć Kinga Dunin, żeby w ten sposób ich określać), uchodźców u siebie nie chcą. Normalnie jak psy ogrodnika. Bo wiadomo, trzeba bronić kobiety, bo „każda prawdziwa Polka woli oddać się Jarosławowi Kaczyńskiemu niż pięknemu Arabowi”. 

Ja tam nie wiem, komu woli oddać się każda prawdziwa Polka, zupełnie mnie nie interesuje życie seksualne innych osób. Niemniej rady, jakie daje Kinga Dunin są co najmniej kuriozalne i trudno je poważnie traktować. A więc, drogie Panie, zamiast bać się imigrantów, trzeba ich „oswoić”. Na złość Zdziśkom i Ryśkom. A jak przekonuje Kinga Dunin: „Nie ma lepszego sposobu na asymilację niż małżeństwo, jak wiadomo”. I aż trudno nie wykrzyknąć ze zdziwienia: małżeństwo? Toż to jakiś dramat, zniewolenie i patriarchat. No chyba, że feministce zdaje się, że poligamiczne małżeństwo ma cokolwiek wspólnego z tak promowaną wśród lewicy poliamorią. Ale nic bardziej błędnego. Dla muzułmanów żona jest  jak fotel czy samochód.  Praw nie ma, ale zawsze można sobie kupić nowy.  A gdy się znudzi odstawić.  Można też strzelić w twarz albo obić.

Tego jednak feministka nie dostrzega. Dla niej małżeństwo z księciem orientalnej urody to wszak same plusy: „Miłość jest w stanie pokonać wszelkie kulturowe przeszkody. Przy okazji może niektórzy zmienią schaboszczaka z kapustą na coś zdrowszego. A piękne i liczne dzieci (polskim mężczyznom, jak widać po wskaźnikach, płodzenie słabo wychodzi) staną się wspaniałymi polskimi obywatelami. Mężczyźni zaś będą mieli motywację – żona, dzieci – do wytężonej pracy”.

Szariat? Burki? Nie, to nie jest problem. Polskie kobiety są niealeźne, silne, no po prostu feministki z krwi i kości i nie pozwolą sobie żadnych ograniczeń narzucać. „Przecież słyniemy z tego, że zaprowadzamy w domach surowy matriarchat, jesteśmy szyjami, które kręcą głową. Polki z pewnością się nie dadzą”. A zresztą i tak gorszego szariatu niż ten nad Wisłą kobiety nigdzie nie znajdą. Bo jeśli megafundamentalizm, to tylko w Polsce. Niedługo muzułmanie będą do nas przyjeżdżać, by zobaczyć, jak wygląda fundamentalizm w praktyce. Jak wiadomo kraje muzułmańskie wolne są od fundamentalizmu. Żadnego kamienowania, ścinania głów, absolutnego posłuszeństwa. Takie rzeczy tylko w Polsce pod rządami PiS.

Już myślałam, że publicystka „Krytyki Politycznej” sama postanowiła w swoim życiu coś zmienić i dlatego daje takie rady. Na szczęście wyjaśniła, ze ona to ateistka, a  z takimi kobietami małżeństwa islam nie dopuszcza. Także dobrego przykładu asymilacji uchodźcy Kinga Dunin nie da. A jeśli muzułmanie staną się większością to i długo nie pożyje, bo ateistka nie tylko nie może być żoną muzułmanina, ale i nie ma prawa do życia, bo same jej istnienie jest bluźnierstwem przeciw Allahowi.

Małgorzata Terlikowska