I choć o poczuciu humoru posła Suskiego mam wyrobione zdanie, to uważam, że takie działania są zdecydowaną przesadą. Można uważać wypowiedź Suskiego na temat Godsona za buractwo (ale bynajmniej nie z powodu użycia słowa „murzyn”, a dlatego, że innego posła określił „waszym murzynkiem”, co jest – hmm – mocno dyskwalifikujące), można dostrzegać w niej kompletny brak kultury, nawet podszyty rasizmem (choć o świadomym rasizmie, by tu raczej nie mówił, bo poseł nie wygląda na kogoś, kto byłby zdolny do takich działań umysłowych), ale trudno w tym dostrzec „mowę nienawiści”.

 

Jeszcze mniej tego elementu widać w wypowiedzi na temat „związków partnerskich” i zoofilii. Biedroń ewidentnie się podłożył (co zresztą u tego orła intelektu nie jest specjalnie zaskakujące), zawikłał w swojej wypowiedzi, a Suski zażartował (tym razem można nawet powiedzieć, że dość trafnie). I tyle. Nie było w tym ani wrogości wobec Biedronia, ani wobec osób homoseksualnych. Ot zwykłe stwierdzenie, że jeśli ktoś bajdurzy o relacjach partnerskich ze zwierzętami (a poseł popierający Palikota o tym właśnie mówił), to może też w stosownym czasie zacząć mówić o związkach partnerskich z nimi.

 

Tyle refleksji zdroworozsądkowych. Problem polega tylko na tym, że zwolennicy konceptu „mowy nienawiści” wcale nie chcą walczyć z nienawiścią, a raczej z każdą tezą, która niezgodna jest z nowoczesną polityczną poprawnością. Nie jesteś zachwycony tym, że dwóch facetów ze sobą sypia, i do tego chcą mieć przywileje jak małżeństwo? Zapewne głosić mowę nienawiści! Czytasz swoim dzieciom murzynka Bambno (a ja czytam) pewno jesteś rasistą i też uczysz je nienawiści rasowej. Nie uznajesz faceta z wyciętymi narządami za babkę jesteś transfobem itd. itp. W ten sposób koncept „mowy nienawiści” staje się nie tyle lekarstwem na realny rasizm czy prawdziwą homofobię (a taka również występuje), ale biczem na inaczej myślących, ze szczególnym uwzględnieniem chrześcijan.

 

I dlatego takim działaniom trzeba powiedzieć „stop”. Nie ma żadnych powodów, by komisja etyki zajmowała się wnioskami o mowę nienawiści. Od tego dzieli nas bowiem tylko kilka kroków od skazywania ludzi za to, że mówią prawdę o homoseksualizmie czy żartują z tej przypadłości (przypomnę, że choć sąd takie postulaty odrzucił, to właśnie tego domagali się pozywający „Rzeczpospolitą” działacze gejowscy ze Stowarzyszenia Nasza Sprawa).

 

Tomasz P. Terlikowski