Jak ustaliła hiszpańska policja, zamachy w Barcelonie miały mieć o wiele większy zasięg. Zginąć mogło nie kilkanaście, ale nawet kilkaset osób.

Jak ustalili śledczy, pierwotnie zamach, do którego doszło w Barcelonie, miał mieć zupełnie inny przebieg. Scenariusz z furgonetką wjeżdżającą w tłum ludzi na promenadzie był rozwiązaniem zastępczym. Według początkowych założeń terroryści mieli użyć bomby zwanej "matką szatana" i chcieli zniszczyć słynną świątynię Sagrada Familia.

Zamachowcy chcieli użyć ładunku TATP, czyli trimerycznego nadtlenku azotu. Jest to bardzo niebezpieczny materiał, bardziej niebezpieczny, niż trotyl.

Śledczy z Hiszpanii znaleźli ładunki w domu w Alcanar, gdzie mieściła się siedziba islamistycznych fanatyków.

Zamachowcy mieli podjechać pod Sagrada Familia vanem wypełnionym butlami z gazem, a następnie doprowadzić do ich wybuchu, wykorzystując właśnie TATP.

Dziś w Sagrada Familia odbywa się msza święta w intencji ofiar zamachów.

 

daug/niezalezna.pl