W Polsce żyje ponad 9 mln emerytów i rencistów. Ich utrzymanie pochłania 60 proc. PKB. Aż 20 proc. emerytów nie ma nawet 65 lat. Dodatkowo 120 tys. nie ma nawet 55 lat. Jednego emeryta utrzymuje zaledwie niespełna 2 pracujących, a gdy odliczyć budżetówkę - 1,4 pracującego. Czy nasz system emerytalny da się utrzymać? A co więcej: czy powinien zostać utrzymany? Już czas pomyśleć o powrocie do normalności: utrzymaniu się na emeryturze z własnych oszczędności i pomocy rodziny, zwłaszcza dzieci. Socjalizm jest błędną drogą.


O sprawie emerytów pisze dzisiejszy "Puls Biznesu". Jak podaje dziennik, w Polsce jest dziś 6,8 mln emerytów, 1 mln rencistów oraz 1,36 mln osób pobierających renty rodzinne. To łącznie prawie 9,2 mln ludzi. Tymczasem pracujących Polaków jest 16,5 mln, doliczając imigrantów - 17,5 mln. To oznacza, że na jednego emeryta/rencistę przypada 1,9 pracujących. Gdy odliczyć sektor budżetowy - tylko 1,4.


Wielu emerytów/rencistów nie ma ukończonych 65 lat, część nawet 55.


To nie tylko gigantyczne wyzwanie ekonomiczne. To przede wszystkim wyzwanie moralne. Ludzie powinni żyć z własnej pracy oraz z pomocy rodziny, a nie państwa. Mówimy wiele o kryzysie demograficznym, rodziny nie mają dzieci, Polacy stosują antykoncepcję. Nie myślą o przyszłości: wierzą w państwo zamiast w Boga. To grzeszne i niesprawiedliwe.

Nasz system emerytalny jest systemem głęboko socjalistycznym i jako taki - bezbożnym. Nadszedł czas, by go zmienić. Nie wolno robić tego rewolucyjnie, bo umów należy dotrzymywać - ale zmiana jest konieczna. Pozwoli to radykalnie obniżyć podatki, postawić kraj na nogi - i przywrócić elementarne zasady, przywracając normalność życia rodzinnego.

bsw/puls biznesu, fronda