Przewodniczący Platformy Obywatelskiej odniósł się do decyzji Rózy Thun, która oświadczyła dziś, że opuszcza szeregi PO. Borys Budka przyznaje, że to „smutna” wiadomość, bo bardzo ceni pracę europosłanki.

Europoseł Róża Thun oświadczyła dziś, że złożyła na ręce przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w Małopolsce Aleksandra Miszalskiego rezygnację z członkostwa w partii. W swoim oświadczeniu wyjaśniła, że od dłuższego czasu nie zgadza się z Platformą w wielu kwestiach. Zaznaczyła przy tym, że o jej decyzji przesądził brak poparcia Koalicji Obywatelskiej dla unijnego Funduszu Odbudowy.

- „Nie zgadzam się na to, żeby słabo prowadzone rozgrywki międzypartyjne odbywały się kosztem projektów mających na celu wsparcie w kryzysie setek milionów obywateli europejskich, w tym oczywiście również polskich, oraz kosztem umacniania całej Wspólnoty”

- stwierdziła Róża Thun.

Do sprawy na konferencji prasowej w Dąbrowie Tarnowskiej odniósł się szef Platformy Borys Budka.

- „To smutne akurat, dlatego, że ja bardzo cenię panią poseł”

- powiedział polityk.

Stwierdził, że w jego ocenie zabrakło głosu Róży Thun w czasie dyskusji na temat Funduszu Odbudowy.

Budka odniósł się również do zapowiedzi posłów Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego, którzy oświadczyli, że odwołają się do sądu koleżeńskiego. W piątek posłowie ci zostali wyrzuceni z partii.

- „Każdy ma prawo odwołać się do sądu koleżeńskiego i sąd rozpatrzy to, co będzie w takich odwołaniach. Natomiast no... sam styl. Przypomnę, że komunikat zarządu Platformy jest bardzo lakoniczny. Uzasadnienie otrzymają posłowie. Natomiast jeżeli ktoś chce działać dla dobra Platformy, to jednak powinien się odwołać, a nie zrobić z tego spektakl”

- mówił Budka.

Dodał, że z Platformy „wylatuje się za nielojalność. Wylatuje się za podważanie ciężkiej pracy koleżanek i kolegów, ale przede wszystkim wylatuje się za to, że ktoś w trudnych czasach próbuje rozwalać Platformę od wewnątrz i na to nigdy nie będzie zgody z mojej strony”.

kak/300polityka.pl