Tomasz Terlikowski skomentował decyzję Sądu Najwyższego w sprawie chrystusowców. Chodzi o rozpatrzenie wniosku kasacyjnego Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, który kwestionował podstawę prawną wydania wyroku o przyznaniu miliona zadośćuczynienia ofierze byłego duchownego.
 
 
"Jest decyzja Sądu Najwyższego. Kasacja chrystusowców w sprawie odszkodowania dla dziewczynki gwałconej przez lata (niestety często w klasztorach i domach rekolekcyjnych) przez byłego już księdza została przyjęta. Zgromadzenie nie kwestionuje winy księdza, ale uważa, że milion odszkodowania to za dużo" - pisze Terlikowski.
 
"Nie będę pisał o Ewangelii, ale zadośćuczynienie jest z tej perspektywy oczywistością, a pomoc dla tej kobiety to obowiązek tych, którzy zaniedbali swoje zadania, ale napiszę o zwykłym ludzkim interesie Towarzystwa Chrystusowego. Lepiej, by Wam było stracić milion i zakończyć tę żenadę. Współodpowiedzialność części przełożonych i współbraci jest dość oczywista, wałkowanie tego, jak ksiądz przyjeżdżał do klasztorów i dawano jemu i trzynastolatce do nocowania ten sam pokój, nie przysłuży się dobremu imieniu zgromadzenia, a odpowiedź na pytanie, dlaczego tak długo trwało wyrzucenie księdza ze stanu kapłańskiego też nie jest wygodna." - zaznacza.
 
"Dobremu imieniu nie służy także pazerność. A tak sprawa będzie się ciągnąć latami i latami będzie Wam i Kościołowi w Polsce szkodzić. Jeśli Ewangelia nie ma znaczenia (a wierzę, że jednak ma), to warto pomyśleć pragmatycznie" - kończy Terlikowski.
 
bsw/facebook