Rozmowa z Merve Topdas, turecką działaczką społeczną, przedstawicielka Stambułu przy Europejskim Komitecie Regionów.

Fronda.pl: Byliśmy świadkami nieudanego zamachu stanu. Kto jest najbardziej prawdopodobnym jego autorem?

Merve Topdas: Cały przebieg zdarzeń z piątku 15 lipca, mający znamiona zamachu stanu, wydaje się być zrealizowany przez zorganizowaną grupę żołnierzy wewnątrz armi tureckiej. Jest bardzo prawdopodobne, że grupa ta była związana z ruchem Fetullaha Gulena. Podejrzenie te jeszcze zostało wzmocnione po przesłuchaniach oficerów aresztowanych po próbie puczu, kiedy na jaw zaczęły wychodzić ich wzajemne powiązania. Po tych efektach dochodzenia nietrudno stwierdzić, że Zamachem Stanu stał nie tylko Fetullah Gulen osobiście, ale cały jego ruch. Ale Prezydent Erdogan w wywiadzie dla telewizji Al.-Jazeer stwierdził, że w te wydarzenia mogły być zaangażowane też inne kraj. Ale jest jeszcze zbyt wcześnie, aby stwierdzić to na pewno, gdyż śledztwo dopiero się zaczęła i wciąż trwa. Możliwe, że obce zaangażowanie w próbę wojskowego przewrotu zostanie ujawnione w bliskiej przyszłości.

Fronda.pl: Turecka armia była zawsze strażnikiem sekularyzmu. Czy nieudany zamach stanu oznacza, że  AKP nie ma już żadnych przeszkód w islamizacji kraju?

Merve Topdas: Teraz możemy być już prawie całkowicie pewni, że za próbą Zamachu Stanu stoją zwolennicy Fetullaha Gulena. Jego ruch stworzył sieć wpływów w szkołach, na uniwersytetach, w wymiarze sprawiedliwości, mediach, a przede wszystkim, w Armii. Sam Gulen określa się mianem przyjaciela Allaha. Dlatego jego ruch również wyznaje wartości islamistyczne. Tak naprawdę rząd AKP nie miał żadnych przeszkód, aby wzmocnić rolę islamu albo w kraju lub armii ani wtedy ani na chwilę obecną. Jeśli rząd chciałby podjąć działania, mające celu wzmocnienia roli islamu, mógł to zrobić także przed zamachem stanu. Islamizacji kraju nigdy nie była celem polityków AKP. To przeciwko czemu rzeczywiście AKP występuje, to proces poganizacji kraju.

Fronda.pl Recep Erdogan wydaje się być mocniejszy po upadku wojskowego puczu.. Czy możemy się w spodziewać wzmocnienia tendencji autorytarnych w Turcji, I czy jest ktokolwiek, kto mógłby teraz rzucić wyzwanie prezydentowi Erdoganowi?

Merve Topdas: Obecne nietypowe warunki w kraju stworzył pewien rodzaj zjednoczenia. Na przykład wszystkie opozycyjne partie polityczne zdecydowanie sprzeciwiły się zamachowi stanu. Wsparły tez pomysł przywrócenia kary śmierci zaproponowanej przez Prezydenta Erdogana. Przyjęto nową ustawę o pozwoleniu na prace dla cudzoziemców, wypracowana i przegłosowana przez wszystkie siły polityczne. To pokazuje, że nie ma ani konfliktu z opozycją, ani autorytarnych tendencji ze strony Prezydenta. Zamiast tego widzimy kolejne przykłady współpracy i zjednoczenia społeczeństwa tureckiego w szczególnych czasach po zamachu. Podstawą tego zjednoczenia jest chwalebny opór obywateli przed siłowymi próbami obalenia legalnych władz.

Fronda.pl: Po konflikcie na linii Turcja-USA dotyczącym Fetullaha Gulena, czy możemy spodziewać się geopolitycznego dryftu Ankary z pozycji stabilnego sojusznika Zachodu do roli państwa balansującego między potęgami?

Merve Topdas: Zarówno przedstawiciele NATO, jak i prezydent  Obama oświadczyli, że stoją za Turcją w jej walce z zamachowcami i równoległą strukturą w tureckim wojsku. W odniesieniu do Fethullah Gülena, nie ma jeszcze decyzji odnośnie jego ekstradycji z USA do Turcji. Wszystkie dowody wskazującena to, że ten ruch jest organizacją terrorystyczną, zostały przekazane przez ministerstwo, a proces został rozpoczęty i trwać będzie nadal i to w jego ramach zostanie podjęta decyzja o statusie Fethullaha Gülena i ewentualnym wniosku o jego ekstradycje. Póki co, między Turcją a USA nie istnieją rozbieżności w tym względzie..

Fronda.pl: W południowo-wschodniej Turcji mamy do czynienia z wojskową operacja przeciwko tureckim Kurdom, podczas gdy międzynarodowa koalicja, której Kurdowie z Syrii i Iraku są ważną częścią, walczy przeciwko Państwu Islamskiemu. Jakie są cele, które Turcja chce uzyskać w tym skomplikowanym konflikcie, i jak Turcy mogą na ten konflikt wpływać?

Merve Topdas: Do niedawna wydawało się, że proces pokojowy w południowo-wschodniej Turcji dobiega końca. Niestety, zarówno dynamika polityczna w Turcji, jak i działania ISIS doprowadziła do zerwania rozmów. Zjednoczona Partia Demokratyczna (PYD), syryjski oddział Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), ustanowiła strategiczne partnerstwo z Rosją i zyskała sympatię światowej opinii publicznej, walcząc wspólnie przeciwko ISIS. Stany Zjednoczone oddzielają PYD od PKK i nie uznają jej za organizację terrorystyczną, z drugiej strony Ankara uznaje PYD za organizację terrorystyczną. Z tego powodu kwestie konfliktu na linii PKK-Turcja musi być rozwiązany nie tyle jak sprawa wewnętrzna Turcji, ale jako problem regionalny. Oprócz względów politycznych Turcja i organizacje kurdyjskie muszą w scenariuszach na przyszłość wziąć pod uwagę zmęczenie ludności wojną. Lokalni mieszkańcy regionu nie popierają żądań politycznych określonych przez PPK a stawianych przy pomocy karabinów, ale to niekoniecznie oznacza, że ​​miejscowi ludzie są teraz bliżej do państwa tureckiego. Pozostając w trójkącie między ubóstwem, propagandą i naciskiem państwa, miejscowi nie są zainteresowani tym, kto rozpoczął wojnę, ale tym, kto opatrzy rany. Ani PKK, ani państwo nie jest w stanie wymyśleć żadnych rozwiązań w tej kwestii. Turcja jest także dla młodej ludności kurdyjskiej świetnym miejscem, jeśli chodzi o położenie geograficzne, jako kraj, który stanowi korytarz między wschodem a zachodem. Turcja ma unikalną przewagę w sensie struktury kulturowej. Różnice turecko-kurdyjski nie są tak głębokie i złożona, jako różnice arabsko-kurdyjskie. Dla Kurdów, bycie Irakijczykiem nic nie znaczy. Kiedy patrzymy jednak na Turcję, świadomość bycia Turkiem jest bardzo wysoka wśród ludności kurdyjskiej i faktycznie jest postrzegane to, jako przywilej. Znaczący jest fakt, że ludność kurdyjskiej skoncentrowana jest głównie we wschodniej części, ale rozsianych jest po całym kraju. To prowadzi do integracji Kurdów zintegrowany z całym społeczeństwem. Szczególnie społeczności lokalne, ale też Kurdowie w całym kraju, popierają proces pokojowy. I to nie prowadzonym z mainstreamem kurdyjskiego ruch (HDP, PKK), ale realizowanym poprzez uwzględnienie całej dynamiki regionu, i tego właśnie się oczekuje. W tym zakresie, rozwiązanie nie powinno być nie tylko zmartwieniem rządu, ale i Parlamentu. Należy ustanowić komitet monitorujący proces naprawczy. Komitet ten może pomóc przezwyciężyć dotychczasowe problemy zaobserwowane podczas ostatniego procesu, takie jak wzajemnej nieufności, brak przejrzystości lub działalność militarystycznych bojówek wewnątrz miast. Społeczność lokalna deklaruje, że wymagania te nie mogą być formułowane przez działa i karabiny. A sam państwo tureckie musi także zrozumieć, że podstawowe prawa człowieka nie mogą być wymieniane jako argument negocjacyjny.

Rozmawiał Bartosz Bartczak