Nawalny dla Putina jest człowiekiem niebezpiecznym, ponieważ Putin boi się demonstracji takich, jak na Białorusi.” – tłumaczy w rozmowie dla naszego portalu dr. Jerzy Targalski, politolog i historyk. – „Natomiast to, dlaczego go chce wsadzić do więzienia, jest moim zdaniem elementem handlu z Angelą Merkel.”

 

Tomasz Poller: Dlaczego władza w Rosji zdecydowała się na ponowne wsadzenie Aleksieja Nawalnego na ponad dwa i pół roku? Wiadomo, że tego rodzaju represja wobec tak w tej chwili głośnej osoby spowoduje reperkusje na Zachodzie…

Jerzy Targalski: Nie chodzi o ponowne wsadzenie, bo dotychczas Nawalny przebywał w areszcie domowym. A po drugie, jak na Rosję to nie jest dużo. Chodorkowski dostał osiem. Poza tym mogliby przecież go zastrzelić. Byłoby to bardziej skuteczne. Chodzi o to, że Nawalny dla Putina jest człowiekiem niebezpiecznym, ponieważ Putin boi się demonstracji takich, jak na Białorusi. Natomiast to, dlaczego go chce wsadzić do więzienia, jest moim zdaniem elementem handlu z Angelą Merkel. Putin zrezygnuje z wsadzenia Nawalnego, gdy uzyska od Niemiec, to czego chce.

Ostatnio powiedział Pan, że Nawalny jest swego rodzaju tubą, propagandową czy medialną, wykorzystywaną przez różne frakcje w rosyjskim obozie władzy, które się między sobą zwalczają, przesyłając Nawalnemu stosowne kompromaty.

Nie tyle tubą, ile instrumentem. Gdy ktoś chce komuś zaszkodzić, to podrzuca Nawalnemu materiały na swojego przeciwnika.

Niektórzy nawet formułują dość radykalne domysły, jakoby Nawalny był kimś w rodzaju Michnika czy nawet agenta Bolka. No, ale to już chyba jednak spora przesada…

Myślę że porównania Nawalnego do Azefa są nieuprawnione. Oczywiście, że taki wariant może być możliwy, no ale z punktu widzenia wiedzy którą mamy o Nawalnym dotychczas, to jest to wątpliwe. Choćby dlatego, że Putin chciał jednak Nawalnego zlikwidować, podczas gdy Azefa nikt nie likwidował. Gdyby to miała być inscenizacja, musiałaby czemuś służyć, np. firmowaniu przez Nawalnego jako wielkiego bohatera jakiejś „odnowy”, jednak sytuacja jest zupełnie inna.

Niemcy zdecydowali się pomóc Nawalnemu, leczył się w ich kraju, zapewne jest Niemcom wdzięczny.

Niemcy po prostu wykonali usługę, za którą płacili oligarchowie rosyjscy, zresztą ci przebywający na emigracji. Niemcy byli tutaj tylko dostarczycielami usługi.

Nie postrzega Pan zatem tego niemieckiego gestu w kategoriach inwestycji, myślenia perspektywicznego, politycznej dalekowzroczności?

Ja to rozpatruję inaczej. Nawalny jest monetą przetargową, elementem handlu. Można się spodziewać, że Angela Merkel wystąpi jako obrończyni praw człowieka, troszcząca się o demokrację u innych (a wiemy przecież, jak Niemcy dbają o demokrację u nas). A Putin jako ten, który pokazuje, że może zrobić u siebie co chce. Do tego swoim może pokazać, że Rosja jest obiektem agresji ze strony Zachodu, a Zachód dlatego wstawia się za Nawalnym, że wszelka opozycja przeciw rosyjskiej władzy to agenci finansowani przez Zachód.