Fronda.pl: Jak wygląda sytuacja epidemiczna w Anglii? Jakie są nastroje w społeczeństwie?

Pan Michał (nazwisko do wiadomości redakcji): Nastawienie jest bardzo optymistyczne. Życie powoli wraca do normalności. W przeciągu kilku tygodni będzie możliwość wyjścia z domu do barów piwnych. Dla Anglików wypić piwo w barze lub pubie to rzecz święta. Wszyscy uwaają, że jesteśmy na końcu i są zadowoleni z tego, jak to przebiega.

Wykonuje się tutaj około 200 tys. szczepień dziennie, zaszczepiono już 30 mln ludzi. Do końca czerwca 1 dawkę dostanie cała populacja. Przekazana została informacja, że w czerwcu życie ma w miarę wrócić do normalności.

Jak ogólnie ocenia Pan działania rządu brytyjskiego w walce z Covid-19 z perspektywy osoby na stałe mieszkającej i pracującej w Zjednoczonym Królestwie?

Oni teraz się trochę zreflektowali, bo na początku był całkowity chaos. Nikt nie podchodził do niczego poważnie.

W marcu ubiegłego roku byłem w szpitalu brytyjskim, nosząc maskę FFP2. Pielęgniarki mi zazdrościły, że ja mam taki sprzęt przy sobie, bo one w ogóle nie mają masek.

Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Oni po prostu przespali pierwsze tygodnie pandemii. Teraz jest już zupełnie dobrze, co wynika z tego, że zaczęto masowo szczepić. Do tego społeczeństwo musiało po prostu dojrzeć.

Brytyjczycy uważają się za bardzo niezależnych. Uważają, że mogą wszystko i nikt im nie może niczego zabronić. Trochę dojrzeli do tego, że należy nosić te maski, należy przestrzegać co najmniej tego zalecanego minimum. Tutaj też była tragedia przez pewien czas.

Dodatkowo ułatwia sytuację fakt, że AstraZeneca jest brytyjska, w związku z czym tych szczepionek jest tutaj naprawdę mnóstwo.

Jak społeczeństwo angielskie odnosi się do obostrzeń wprowadzonych w związku z pandemią?

Jeśli chodzi o noszenie maseczek i dystans to bardzo rzadko zdarzają się osoby, które wchodzą do pomieszczeń bez maski. Chociaż oczywiście i tutaj zdarzają się ludzie, którzy nie przestrzegają w ogóle obostrzeń.

Masek na zewnątrz się nie nosi. Jeżeli jednak ktoś wchodzi do sklepu lub do restauracji to ludzie maski jednak zakładają. W pomieszczeniach zamkniętych ludzie zaczęli przestrzegać tych zasad. Są również powyznaczane miejsce odnośnie zachowywania dystansu i limity osób na metr kwadratowy.

Ludzie sami z siebie zakładają te maseczki. Kiedy nie mają maski to nie wchodzą do środka, a jak zapomną to wychodzą. Pomimo lekkiej dezinformacji ludzie sami z siebie się zdyscyplinowali.

Jak wygląda proces wprowadzania obostrzeń przez władze brytyjskie? Czy stosowanie się do obostrzeń bywa egzekwowane przez służby porządkowe?

Panuje tutaj bardzo duża dezinformacja. Rzeczywistość odbiega nieco od informacji, które można przeczytać w polskiej prasie. W trakcie wprowadzania trzeciego lockdownu wprowadzony został zakaz wychodzenia z domu, za wyjątkiem ważnych spraw życiowych. Zostało to tak przedstawione, że nic nie uległo zmianie od momentu zanim ogłoszono ten lockdown. Wygląda to wszystko dość niezmiennie.

Na pracowników, którzy nie noszą masek może być nałożona kara do 3 tys. funtów. Słyszałem
o takich przypadkach, ale sam nie doświadczyłem.

Tutaj ludzie też się nieco „wycwanili”. W tym kraju panuje taka opinia, że jeśli policja zażąda od danej osoby założenia maseczki to taka osoba może oznajmić, że podlega wyłączeniu ze względu na chorobę. Policja nie może zaś żądać udowodnienia tej okoliczności (tj. choroby), bo to by oznaczało dyskryminację osób chorych.

W Polsce opinię publiczną elektryzuje kwestia ograniczeń sanitarnych w miejscach kultu.

W ogóle nie było tutaj krzyku na ten temat, jeśli chodzi o kościoły. Jest tutaj w miarę normalnie, są ograniczenia dotyczące liczby osób na pogrzebie, ale tutaj dostęp do kościołów nie został ograniczony.

Tutaj to nie było podnoszone na piedestał, to nie był główny problem. Dla Anglików najważniejsze jest to, żeby móc iść do pubu i się napić piwa. To jest dla nich najważniejsze.

Jak rząd brytyjski rozwiązał kwestię sytuacji pracowników, którzy w związku z pandemią zostali pozbawieni możliwości wykonywania pracy?

Wprowadzono taki specyficzny urlop. Jeśli pracodawca musi zamknąć firmę to może wysłać pracowników na urlop, a rząd pokrywa 80% tego wynagrodzenia, które zarabiałby pracownik. Pracowników nie można też zwolnić w związku z koniecznością zamknięcia firmy w wyniku rządowych obostrzeń.

Jak wygląda kwestia opuszczania granic kraju przez osoby na stałe przebywające w Zjednoczonym Królestwie?

W tym momencie jest wprowadzony zakaz przylotów i wylotów, ale ma to też haczyki. Ja jako Polak, gdybym usprawiedliwił moją potrzebę wyjazdu tym, że ktoś mi zachorował w rodzinie albo zmarł, oczywiście puściliby mnie. To wszystko wygląda trochę inaczej niż jest przedstawiane.

Rozmawiał Grzegorz Grzesik