Tomasz Wandas, Fronda.pl: We wtorek minął kolejny dzień protestów przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego o zaostrzeniu prawa aborcyjnego. "Blokujemy miasta: samochody, rowery, pieszo" - przekazali organizatorzy, czyli Ogólnopolski Strajk Kobiet. Zgromadzenia odbywają się w całej Polsce - zarówno w mniejszych miastach, jak i stolicach województw. O czym świadczą te tak liczne protesty, organizowane w czasie, kiedy „szaleje” koronawirus?

Kamil Bortniczuk, poseł na Sejm, wiceminister funduszy i polityki regionalnej: Świadczy to o tym, że sprawa aborcji budzi wielkie emocje. Potencjalnie jest to sprawa, która może zostać wykorzystana przez antyrządowych polityków, z czym mamy obecnie do czynienia. Niestety świadczy to o słabości polityki informacyjnej rządu i Zjednoczonej Prawicy w tym zakresie. Żyjemy obecnie w czasach, gdzie często narracja jest ważniejsza od faktów, sądzę, że większość uczestników tych protestów nie wie dlaczego protestuje. Gdyby zadać im podstawowe pytania pomyliliby orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z jakąś ustawą, wielu sądzi też, że ten wyrok TK oznacza całkowity zakaz aborcji (również gdy występuje przypadek narażenia życia matki bądź gwałtu). Ponadto trudno nie zauważyć, że te protesty stają się modne, co oznacza, że wielu licealistów, studentów itd. jest w stanie z dnia na dzień pojawić się na takim proteście obok swojej koleżanki czy kolegi, zrobić sobie zdjęcie i wrzucić na facebooka.

Coraz częściej protesty niezadowolonych z rządów Zjednoczonej Prawicy przenoszą się do kościołów. Kilkadziesiąt osób protestujących przeciwko wyrokowi TK ws. aborcji weszło na mszę do katedry w Poznaniu. Grupa stanęła przed ołtarzem z transparentami z hasłami związanymi z „prawem” do aborcji. Protesty odbywały się także przy kościołach w Warszawie i Łodzi. Dlaczego? Czy budzenie niepokoju w miejscach dla większości świętych nie jest aktem desperacji w wyrażaniu swojego sprzeciwu?

Nie, nie jest to desperacja. Jest to raczej to, o czym częściowo mówiłem odpowiadając na pana pierwsze pytanie: większość uczestników nie rozumie o co w nich chodzi, myli orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z jakąś aktywnością Kościoła katolickiego, ponadto zamieszanie jest podsycane dodatkową dawką lewackiego ekstremizmu.

To znaczy?

Siłą rzeczy lewaccy ekstremiści na czele z panią Lempart ciągną nieświadomych ludzi (którzy nie wiedzą dlaczego protestują) właśnie pod kościoły. Kościół jednak nie ma nic wspólnego z takim czy innym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.

Jaka jest istota sprawy?

Wynika ono wprost z Konstytucji RP i z międzynarodowych umów do przestrzegania których jesteśmy jako państwo należące do UE zobowiązani. To, że prawo naturalne, Boże jest zbieżne z tym o czym mówi orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego to fakt, jednak nie miało ono na ten wyrok żadnego wpływu. Niestety ta lewicowa ekstrema wykorzystuje całą tę sytuację; obawy, stres i lęk środowisk kobiecych do tego, aby obrócić to co negatywne w niechęć, a wręcz nienawiść do Kościoła katolickiego.

W skandaliczny sposób potraktowano przed kościołem św. Krzyża Adama Borowskiego kierując ku niemu słowa takie jak „wypier…”… czy w taki sposób można wyrażać swoje racje? Czy w taki sposób można protestować bez konsekwencji? Zwłaszcza że z tego typu zachowaniami mamy do czynienia po „lewej” stronie.

Niestety to prawda, moim zdaniem nie mieści się to w granicach politycznego sporu. Język tych protestów (ich wymiar, agresja tej lewackiej ekstremy, która narzuca te hasła i stoi na czele wielu z tych manifestacji) jest knajacki. Ubolewam, że część (zdawałoby się) poważnych polityków opozycji powiela te hasła a nawet się pod nimi podpisuje. Od tego momentu zaryzykowałbym stwierdzenie, że nie mamy już do czynienia z „opozycją totalną” a z |”pato-opozycją”, a w tym zakresie mamy do czynienia z pato-protestami, na których czele stoją ludzie głęboko spatologizowani.

Czyli Pana zdaniem to spontaniczne zachowanie, czy te ruchy obywatelskie są „narzucone” odgórnie?

Tego nie wiem, nie chcę nikomu zarzucać sprawstwa w tym zakresie, jednak z pewnością nie jest to wyłącznie „oddolne, spontaniczne zachowanie obywatelskie”. Z pewnością na czele wielu z tych protestów stoją ruchy lewackie. Ponadto, znaczna część polityków opozycji przejęła te wulgarne hasła jako własne, fotografuje się z nimi, umieszcza je w mediach społecznościowych itp.

Protestujący przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, praktycznie zakazującemu legalnej aborcji w Polsce nie pozostawiają wątpliwości: "wk**w trwa" - zapowiadają. W ostatnich dniach protestujący odwiedzali także m.in. poznańską kurię, czy biura poselskie PiS. Co w związku z tym? Czy te protesty coś wskórają? Czy rząd zrobi krok wstecz?

Po pierwsze, rząd nie ma tutaj ruchów żeby się cofnąć ponieważ mamy do czynienia z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który orzeka o zgodności aktów prawnych z Konstytucją. Polska konstytucja broni życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Osoby niepełnosprawne mają zagwarantowaną w Polsce równość praw. W tym zakresie, kiedy osobę niepełnosprawną można było pozbawić życia płodowego ta równość najzwyczajniej w świecie nie występowała. Była to niezgodność z Konstytucją ale i z konwencją międzynarodową. Widać przestrzeń i potrzebę, aby na nowo uregulować kwestię wad letalnych, gdyż z moralnego, logicznego punktu widzenia jest to sprawa wymagająca dodatkowych regulacji.