Modlitwa i męstwo. Zrozumieliśmy, co jest wartością [...] Dzisiaj widzimy wielką tęsknotę za Eucharystią, za sakramentem pokuty, za byciem we wspólnocie Kościoła [...] To może być naprawdę cenny, zbawczy czas [...] Trzeba sięgnąć do aktu skruchy doskonałej i aktu komunii duchowej- ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TChR dla portalu Fronda.pl
 
Fronda.pl: Większość z nas ma nadal w pamięci widok osamotnionego papieża Franciszka na pustym placu św. Piotra w Rzymie sprzed kilkunastu dni. Jak możemy odczytywać te symboliczne sceny?
 
ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz, TChR: Niewątpliwie medytacja wokół trwogi Apostołów w czasie burzy na Jeziorze i modlitwa Franciszka na Placu św. Piotra pozostaną w naszej pamięci. Pustka na Placu, deszcz obmywający Plac, samotna biała postać idąca w stronę miejsca modlitwy… Trochę boję się interpretacji, która mogłaby zniszczyć to, co w każdym z nas zostało. Dla jednych przejmującą była sama medytacja nad sceną biblijną– ów okrzyk trwogi „Panie, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” A zarazem zawarty w tej scenie fakt obecności Boga Człowieka z nami. On nas nie opuszcza, On nas nie ignoruje. On jest. Problem jest w nas, w naszym zapomnieniu o Jego obecności.
 
Myślę, że warto do tej medytacji wracać. Ona, w jakimś stopniu jest przecież echem wołania sprzed 42 lat, byśmy otworzyli Bogu drzwi naszego życia, byśmy uczynili Go domownikiem, stale obecnym z nami.
 
Papież był na tym Placu sam, ale był w naszym imieniu, my byliśmy zjednoczeni z nim w tej modlitwie. To było też przypomnienie tego, że nawet w tej aktualnej sytuacji wspólnota Kościoła jest, ona została zachowana, w niej musimy się odnajdywać. Powtórzę jednak, że każdy z nas zapewne ma swoje osobiste wrażenia i odczucia po tym wydarzeniu.
 
W ostatnich latach w Europie Zachodniej kościoły były coraz częściej opustoszałe, zamykane, przerabiane na restauracje, czy wręcz wyburzane. Obecnie czasie Wielkiego Tygodnia kościoły są puste również w Polsce. Czy pandemia przyczyni się do wielkiego odchodzenia czy wielkiego powrotu do Pana Boga?
 
To bardzo trudne pytanie i nie wiem, czy możliwe do odpowiedzi. Po pożarze Notre Dame pojawiły się dwie charakterystyczne postawy, które świetnie zdiagnozował prof. Grzegorz Kucharczyk – modlitwa i męstwo. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, modliło się na bruku Paryża, dosłownie na kolanach. A kapelan straży pożarnej wyniósł z narażeniem życia z płonącej katedry Najświętszy Sakrament i bezcenne relikwie. Modlitwa i męstwo. Wtedy zrozumieliśmy, co jest wartością. Na jak długo?
 
Dzisiaj widzimy wielką tęsknotę za Eucharystią, za sakramentem pokuty, za byciem we wspólnocie Kościoła. Próbujemy temu jakoś zaradzić, Jest szansa, by odnowić w sobie praktykę skruchy doskonałej, komunii duchowej, by odkryć wymiar Kościoła domowego. A zarazem pamiętać, że jest w nas i musi być tęsknota za realnym i bezpośrednim kontaktem z Bogiem w Kościele. Czy tę pamięć ocalimy? Obawiam się, że będzie z tym różnie.
 
Część uzna zapewne możliwość przedłużenie stanu nadzwyczajnego. Ale część, i a to chciałbym zwrócić uwagę, uniesie w sobie wspomnienie tej tęsknoty, tego głodu Eucharystii, a może przed wszystkim pragnienie zmiany życia, uobecnienie Boga w naszym świecie. Wierzę, że będzie taka część, i to wcale niemała.
 
Jak obecny czas próby może się dla nas zakończyć jako wiernych, jako wspólnoty i dla Kościoła Katolickiego?
 
Tak, jak wspomniałem, możemy i powinniśmy korzystać w tym nadzwyczajnym czasie z nadzwyczajnych środków. To jest naprawdę okazja do przypomnienia sobie wielu wartości, w tym może szczególnie wartości Kościoła domowego. Św. Jan Paweł II zachęcał kiedyś do tworzenia w domu „duchowości komunii: i „szkoły komunii”. Co to znaczy? „Duchowość komunii to przede wszystkim spojrzenie utkwione w tajemnicy Trójcy Świętej, która zamieszkuje w nas i której blask należy dostrzegać także w obliczach braci żyjących wokół nas”. To także, w konsekwencji „zdolność odczuwania więzi z bratem w wierze dzięki głębokiej jedności mistycznego Ciała, a zatem postrzegania go jako kogoś bliskiego, co pozwala dzielić jego radości i cierpienia”.
 
To również „zdolność dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim tego, co jest w nim pozytywne, a co należy przyjąć i cenić jako dar Boży”. Wreszcie, to „siła do odrzucania pokus egoizmu, które nieustannie nam zagrażają, rodząc rywalizację”. Mamy szansę, by te wartości odkryć, a potem z nimi wejść w rzeczywistość realnej komunii sakramentalnej.
 
Jak powinniśmy przeżywać rekolekcje gdy nie możemy uczestniczyć w mszach świętych i w jaki sposób przygotować się do Świąt Wielkiej Nocy?
 
Cały ten czas jest w jakimś stopniu krzyżowaniem naszej wolności i aktywności. Wielu z nas, zarówno duszpasterzy, jak i wiernych świeckich, buntuje się wewnętrznie przeciw temu. Ograniczenia, które zostały nam narzucone są przymusem. Ale przecież Szymon z Cyreny został przymuszony do krzyża, a jego synowie, Aleksander i Rufus byli już dobrze znanymi członkami wspólnoty chrześcijańskiej. Wierzę, że ten stan, jeśli zostanie przez nas przyjęty z wiarą przyniesie skutki.
 
W tych warunkach przymusu pozostaje nam szereg działań, które są skierowane do wnętrza. Jest bardzo bogata oferta rekolekcyjna. Co cenne, wciąż dostępna, wciąż możliwa do odbioru. Oczywiście, nie ma sensu samo „puszczenie sobie” nauk. Trzeba zastanowić się nad ich treścią, omodlić tematy, kwestie tam postawione. To może być naprawdę cenny, zbawczy czas.
 
Czy przystąpienie do sakramentu pokuty i Eucharystii jest niezbędne do głębokiego i prawdziwego przeżywania nadchodzących Świąt Zmartwychwstania Pańskiego?
 
Niewątpliwie tak. Mimo obecnych ograniczeń, wielu duszpasterzy robi wszystko, by ten głód sakramentów zaspokoić. W sytuacji realnej jednak niemożności (a przecież ten stan rzeczy będzie dotyczył niestety wielu) trzeba sięgnąć do aktu skruchy doskonałej i aktu komunii duchowej. Pozwolę sobie tylko nadmienić, że akt skruchy doskonałej jest środkiem zaradczym w sytuacji poniekąd ekstremalnej. Po ustaniu tej sytuacji trzeba go dopełnić spowiedzią sakramentalną. To logika i struktura działania, jak w przypadku absolucji generalnej. Ona uwalnia z grzechów w określonych warunkach, ale po ustaniu tej sytuacji granicznej, jeśli żyjemy, jeśli już jest przywrócona zwyczajność, powinniśmy przystąpić do sakramentu pokuty.
 
Bóg naprawdę nas nie zostawia. I tej świadomości, że Pan o nas nie zapomina, że jest z nami w ogrodach naszej kwarantanny, w drodze krzyża, który niesiemy, w samotności agonii tych, którzy przegrywają walkę o życie, tej świadomości nam wszystkim życzę.
 
Z prawdy tej obecności rodzi się nasza nadzieja, bo „jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?!?
 
Dziękuję za rozmowę.