Tomasz Poller, Fronda.pl: Zacznę od może standardowego pytania o wrażenia jeśli chodzi o wyniki I tury... Czy było w nich coś charakterystycznego, uderzającego, czy też były one spodziewane i raczej nie ma tu niespodzianek?

Michał Karnowski, publicysta, komentator, Wpolityce.pl: Zawsze tego rodzaju wyniki przynoszą ze sobą interesujące informacje, tak było i tym razem. Uderzył mnie zaskakująco słaby i dla wyborców lewicowo-liberalnych oraz obozu III RP rozczarowujący wynik Rafała Trzaskowskiego. Liczono na zdecydowanie więcej, co można było odczuć choćby z atmosfery, temperatury wieczoru wyborczego w jego sztabie. A nawet wyczytać w sprzyjających mu gazetach, które przytaczają wypowiedzi o bańce, którą okazała się mobilizacja na rzecz kandydata. Nawet wynik Szymona Hołowni pokazuje, że Rafał Trzaskowski nie zachwyca, nie ma takiego błysku w oczach. Drugim ważnym wnioskiem jest zaskakująco dobry wynik prezydenta Andrzeja Dudy. To był samotny rewolwerowiec naprzeciw dziesięciu, także tych świeżych, drapieżnych, nowych na scenie. Nawet kandydaci o profilu konserwatywnym w jego atakowaniu widzieli swoją szansę. Na tym tle osiągnąć 44,5 %, to naprawdę zaskakująco dobry wynik!

Zapytam o Szymona Hołownię, o którego sukcesie zdecydowała, nazwijmy, antysystemowa bajka. Przecież jesteśmy po doświadczeniu tego, co stało się z Pawłem Kukizem... Mimo to jakaś część elektoratu Hołowni kupiła podobną, wtórną narrację. Czy jednak w tym momencie, gdy Hołownia tak wyraźnie mruga do swojego elektoratu, spoglądając zarazem na Trzaskowskiego, ten elektorat nie zacznie podejrzewać "ustawki", nie dostrzeże, że ktoś z nich kpi i od Hołowni się nie odwróci?

Jeśli chodzi o Hołownię, spójrzmy z dalszej perspektywy na kalendarz polityczny, w jakim Hołownia ten sukces osiągnął. Wydaje mi się, że ten sukces może być bardzo powierzchowny. Jeżeli by się potwierdziło, że przez 3 lata nie będzie żadnych wyborów, to on tego sukcesu do następnych wyborów nie "dowiezie". Wydaje się, że z tego nic nie będzie. Dużo dymu, mało ognia...

Ale w jakim zakresie będzie on w stanie wpłynąć na swój elektorat akurat w tych wyborach?

Hołownia to gwiazdor telewizyjny, gwiazdor TVN, celebryta, zanurzony w mediach społecznościowych. Tam oddelegowano ekspertów od PR, propagandy, reklamy... Takich jak od proszku do prania, bo to są ludzie z tych biur, z tych firm. Dla wielu wyborców jest ważne, że on jest z TVNu, że jest celebrytą, że kojarzy się z niepolitycznym przekazem. Hołownia przyciągnął także - a wiem, bo takich nawet znam - katolików, ludzi przywiązanych do wartości chrześcijańskich, którzy zarazem są znużeni konfliktem, którzy widzą, że bój o te wartości kosztuje, którzy są zmęczeni tym, że jesteśmy na froncie. Ludzie psychologicznie, naturalnie szukają wyborów, które mniej kosztują...

No tak, też znam takie osoby...

Hołownia im to zaoferował i - o ile miałbym szukać tego, co jest tutaj fałszem - zarazem w tej kampanii raczej atakował Kościół, przypuszczał na niego szturm. Faktem jest, że on tych wyborców przyciągnął. Pytanie, ilu z nich będzie w stanie w II turze przerzucić do Rafała Trzaskowskiego. Jakaś część zapewne zagłosuje na Dudę. Część zostanie w domu, bo jeśli ktoś głosuje na celebrytę, no to... głosuje na celebrytę!

Bosak unika poparcia któregokolwiek z kandydatów. To co obserwujemy, a więc to mizdrzenie się Platformy do Konfederacji musi budzić pewne rozbawienie, gdy weźmiemy pod uwagę choćby stosunek władz Warszawy do Marszu Niepodległości. No i przecież także żelazny elektorat Trzaskowskiego jest pełen odrazy do "faszystów", jak ich nazywa.

To, co Pan zarysował, opisuje pewien strategiczny problem Rafała Trzaskowskiego. On jest, najkrócej mówiąc, w rozkroku. Z jednej strony musi utrzymać albo wręcz pozyskać te grupy, który blokowały Marsz Niepodległości, te które są bliskie Antify, które chcą iść w tęczowych paradach, którzy chcą tej rewolucji, cenią Trzaskowskiego za podpisanie Karty LGBT, które blokowały Marsz Niepodległości. A równocześnie chce pozyskać tych, którzy szli w tym Marszu, którzy chcą Karty Rodziny, kórzy nie chcą tej przymusowej reedukacji w stylu LGBT. A nawet więcej: tych, którzy nie głosują na PiS, bo uważają że PiS za mało broni tych wartości, którzy mówią "czujemy się zagrożeni, chcemy mocniejszej odpowiedzi". Bo to jest duża część wyborców Bosaka. To jest bardzo duży rozkrok dla Trzaskowskiego. Ale też i dla samego Bosaka. Bo jeżeli on mówi, że PiS i PO to ta sama banda, a Trzaskowski i Duda to jedno zło, może to kosztować Konfederację utratę części wyborców. Bo to przecież nie jest to samo: jeden kandydat podpisał Kartę LGBT, drugi Kartę Rodziny, jeden by wszystko sprywatyzował, drugi rozumie znaczenie kapitału narodowego, jeden zaprasza migrantów, drugi przeciwstawił się ich relokacji do Polski, itd..

A jakich wiodących motywów można się spodziewać w tej części kampanii?

Myślę, że główne tematy to raczej kontynuacja tego, z czym mieliśmy do czynienia w I turze. To co jest nowe, to np. "debata o debacie". Myślę, że Trzaskowski będzie dążył do debaty dwóch kandydatów za wszelką cenę. Bo to on goni Andrzeja Dudę. Tak, żeby mógł dokonać tam wyłomu, przełomu, prowokacji. Widać, że wyraźnie sięgnął po dość brutalne metody. Choćby zarzut, że prezydent rzekomo ułaskawił pedofila. A przecież mamy tutaj do czynienia z sytuacją bardzo trudnej rodzinnej sprawy, gdzie prezydent przychylił się do próśb całej rodziny, która wyszła z jakiegoś problemu, konfliktu. To jest przedsmak tego, co nas czeka. Podobnie, sprawa debaty zaproponowanej przez TVN, Onet, WP i od razu skorelowana z szantażem ze strony obozu III RP pod tytułem "jak nie przyjdziesz, to jesteś tchórzem". To też pokazuje, w jaki sposób oni będą "rozmawiali". No i wprowadzenie Zbigniewa Bońka do gry. Piłka nożna, to ostatni temat, który nas łączy... Sięgną po wszelkie zasoby, raczej oparte na obrażaniu, na prowokacji.