"W dobie globalizacji jesteśmy skazani na współpracę z Chinami. Pytanie oczywiście o kwestie balansu, ażeby Unia nie była tylko rynkiem zbytu dla Chińskiej Republiki Ludowej, ale też aby miała dostęp do rynków zbytu Chin. - mówi w rozmowie z nami europoseł PiS, Ryszard Czarnecki, komentując ostatnie porozumienie Unii Europejskiej z Chinami.

 

Nasz rozmówca zwraca uwagę na okoliczności podpisania porozumienia unijno chińskiego, podkreślając pośpiech Niemiec, by wypracowanie korzystnej dla siebie umowy sfinalizować przed zakończeniem przewodnictwa tego kraju w UE.

"Bardzo charakterystyczne, że tę umowę, w pośpiechu na łapu capu dopychając sprawę kolanem, zawarto w ostatnich minutach prezydencji niemieckiej, tak jak by nie mogła spokojnie poczekać do prezydencji Portugalii. Oczywiście chodziło o to, że Niemcy są głównym europejskim inwestorem w Chinach, gdzie powstały niemieckie fabryki samochodów, gdzie Niemcy budowali kolej szybkiego ruchu. Szczególnie im zależało, by tę umowę podpisać za swojej prezydencji na swoich warunkach, aby ta umowa gwarantowała jak najlepsze warunki funkcjonowania przemysłu niemieckiego w Chinach, który może liczyć tam na kolosalne zyski. I stąd ta gonitwa z czasem, by zdążyć wręcz na Sylwestra."

Ryszard Czarnecki stawia przy tym na rozwój relacji Polski z Chinami, nie obawiając się, że mogłoby to zaszkodzić stosunkom z naszymi kluczowymi partnerami:

"Uważam, że Polska, inwestując w strategiczne stosunki z USA, nie musi mieć w polityce międzynarodowej i w swojej zewnetrznej polityce gospodarczej takiego samego zdania, jak nasi amerykańscy sojusznicy. Musimy tutaj rzeźbić we własny sposób, mając na uwadze własne korzyści. Tak, jak to robią od lat Węgry. Uważam, że można pogodzić bycie sojusznikiem numer jeden USA w Unii Europejskiej z dobrymi politycznymi stosunkami z Pekinem." - stwierdza europarlamentarzysta, przypominając, że jedną z pierwszych politycznych wizyt zagranicznych polskiego prezydenta była podróż do Pekinu, co nie kolidowało z zacieśnianiem relacji z USA. Pytany o perspektywy jakie niesie ze sobą porozumienie oraz jakie ewentualne korzyści może odnieść z niego Polska, nasz rozmówca wypowiada się z rezerwą, uważając, że trudno na tę chwilę o tym przesądzać.

"To się okaże, bo zobaczymy jaka będzie praktyka stosunków gospodarczych  Chiny - Unia. Czy będzie to korzystne jedynie dla Niemiec czy tych państw, które tradycyjnie inwestują we własne fabryki w Chinach, czy będzie to korzystne dla wiekszej liczby członków UE. Zdecyduje real." - zwraca uwagę Czarnecki, dodając, iż nie podziela ani entuzjamu komisarz Danuty Hübner, ani też krytycyzmu europosła Witolda Waszczykowskiego.

"W dobie globalizacji jesteśmy skazani na współpracę z Chinami. Pytanie oczywiście o kwestie balansu, ażeby Unia nie była tylko rynkiem zbytu dla Chińskiej Republiki Ludowej, ale też aby miała dostęp do rynków zbytu Chin. Zobaczymy jak wszystko to będzie wygladało w praktyce." - podkreśla rozmówca naszego portalu.

"Uważam, że podpisanie tej umowy mogło poczekać do prezydencji portugalskiej. Została ona przepchnięta w cieniu walki o budżet, w cieniu walki z CVIDem. To rodzi wątpliwości, poejrzenia o to, co tak naprawdę w niej jest." - podsumowuje europoseł.

Z Ryszardem Czarneckim, europosłem PiS, rozmawiał Tomasz Poller