„Real jest taki, że w krajach, których posłowie inicjowali debaty, w krajach Europy Zachodniej, rzeczywiście można  mówić o nierzadkich przypadkach przemocy wobec mniejszości seksualnych, tylko następuje to zwykle w wyniku ataków młodych radykalnych muzułmanów.” – mówi Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, komentując dla nas kontrowersyjną rezolucję Parlamentu Europejskiego. – „Tak naprawdę celem zasadniczym, poza celami politycznymi, jest również cel gospodarczy, mianowicie zmniejszenie konkurencji międzynarodowej Polski...”

 

Tomasz Poller: Europarlament, jak można się było spodziewać, przyjął kolejną dziwaczną rezolucję, ogłaszając obszar UE „strefą wolności LGBT”. W rezolucji powiela się fakenewsy o rzekomych strefach zakazanych w Polsce, gdzie ponoć, co zresztą zasugerowano w innej rezolucji sprzed półtora roku, naruszono w przypadku homoseksualistów prawo do przemieszczania się.

Ryszard Czarnecki: Chciałbym, aby Unia Europejska była obszarem wolności dla wszystkich, także np. wolności dla dzieci nierodzonych, których jakoś instytucje unijne w obronę nie biorą. Wręcz przeciwnie… Zwróciłbym też uwagę na to, o czym w Polsce się w ogóle nie mówi, że cztery dni przed rozpoczęciem obrad Parlamentu Europejskiego, Konferencja Przewodniczących, skupiająca szefów grup politycznych odrzuciła wniosek Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, aby przeprowadzić debatę na temat dewastowanych, niszczonych, palonych świątyń chrześcijańskich w Europie, głownie kościołów katolickich. Uzyskaliśmy poparcie dwóch grup politycznych, Europejskiej Partii Ludowej i Eurosceptyków, ale głosami czterech innych grup, czyli Socjalistów, Komunistów, Liberałów i Zielonych ten  wniosek został odrzucony. A więc można mówić o mniejszościach seksualnych ale nie można mówić o niszczeniu  obiektów sakralnych w Europie. Sytuacja, która wręcz woła o pomstę do nieba. Że jednak są tematy tabu, o których się nie mówi, o których nie wolno mówić. To mi przypomina sytuację sprzed kilku lat, kiedy to Parlament Europejski przyjął rezolucję w obronie Ujgurów, muzułmanów w Chinach, ale odrzucił większością głosów poprawki naszej frakcji Konserwatystów i Reformatorów, aby w tej rezolucji upomnieć się również o prawa chrześcijan w Chinach. To pokazuje jakąś anomalię, która idzie wbrew chrześcijańskiemu dziedzictwu kontynentu. Co do samej rezolucji to przede wszystkim martwi mnie, że do ataków na Polskę przyłączyli się posłowie wybrani w Polsce. Opozycja w Polsce jest jedyną taką w Europie, która wykorzystuje instytucje międzynarodowe do ataków na własny kraj. A nawet do żądania zabierania środków unijnych własnemu krajowi. To jednak nie do pomyślenia… Opozycja, czy to w Czechach, Francji, czy Niemczech może nie znosić własnego rządu, ale nie przenosi tych sporów na forum Parlamentu Europejskiego czy Rady Europy.

Czy ostatnia rezolucja to, zdaniem Pana Posła, bardziej objaw szaleństwa, lewicowego obłędu i fanatyzmu, czy też prawda jest bardziej prozaiczna i mamy do czynienia raczej z przemyślaną metodą, która ma prowadzić do określonych, politycznych, czy gospodarczych celów?

Nie popełniajmy błędu, czyniąc z polityków lewicy wariatów. Nie. Oni mają twardo przemyślany plan i według tego planu postępują. Wiadomo, że ta rezolucja nie ma żadnego formalnoprawnego wpływu i że oni nic nie osiągną w sensie formalnym, ale jest to rodzaj pewnej presji polityczno medialno propagandowej, która ma na celu zmusić władze, np. w Polsce do takiego tańczenia, jak oni zagrają. Ale też wzmocnić te środowiska polityczne w Polsce, które myślą podobnie jak unijny mainstream, jak większość unijnoparlamentarna. Podkreślam jednak, że zgodnie z Artykułem 9 Karty Praw Podstawowych, która skądinąd jest dokumentem bardzo progresywnym, to w jaki sposób definiuje się rodzinę, pozostawia się poszczególnym krajom członkowskim, a nie jest to domeną Unii.

Warto przypomnieć, że w podobnej rezolucji, która została uchwalona pod koniec roku 2019, Parlament Europejski zwrócił się do Komisji Europejskiej o zbadanie, czy owe rzekome strefy zakazane w Polsce nie naruszają prawa do przemieszczania się. Zapewne wszyscy o tym zapomnieli, bo takich fejkowych rezolucji w ramach tej gry produkuje się sporo. Jeżeli jednak nikt z ramienia instytucji unijnych nie weryfikował, czy nawet nie udawał weryfikowania tego rodzaju rewelacji, to chyba najlepiej i wprost świadczy to, że ci, którzy takie rezolucje tworzą, sami nie wierzą w to, co głoszą, piszą i uchwalają.

Tak. Ja mam wrażenie w ogóle, że tutaj przyjęto metodę, iż jeśli fakty są inne, to tym gorzej dla faktów. Unijny mainstream porusza się, gdy chodzi o tę kwestię, w obszarze pewnego wirtualu. Real jest kompletnie inny. Real jest taki, że w krajach, których posłowie inicjowali debaty, w krajach Europy Zachodniej, rzeczywiście można  mówić o nierzadkich przypadkach przemocy wobec mniejszości seksualnych, tylko następuje to zwykle w wyniku ataków młodych radykalnych muzułmanów. I rozumiem, że na zasadzie ucieczki do przodu, żeby nie mówić o takich rzeczach to mówi się o wymyślonych problemach w Polsce, czy szerzej, w naszym regionie Europy. To jest w ogóle taki podręcznikowy przykład pewnego kłamstwa, bo przecież te samorządy, które w Polsce podejmowały uchwały, które potem zostały potem określone jako uchwały o strefach wolnych od LGBT, w rzeczywistości  podejmowały uchwały na temat Karty Praw Rodziny. To zresztą jest taki bardzo dobry przykład dla  studentów dziennikarstwa, jak można zbudować wielką manipulację polityczną na kłamstwie. Ba, przecież z tego tytułu autor, który stał za tymi tablicami w Polsce, w tej chwili ma sprawę sądową. Jak widać, to nikogo nie interesuje, bo liczy się tylko, aby znaleźć preteksty do ataku na Polskę. Trawestując Prokuratora Generalnego Związku Sowieckiego, Andrieja Wyszynskiego, dajcie mi człowieka, a ja znajdę na niego paragraf. Tak naprawdę celem zasadniczym poza celami politycznymi jest również cel gospodarczy, mianowicie zmniejszenie konkurencji międzynarodowej Polski, zmniejszenie napływu kapitału zagranicznego,  który może być przestraszony tego typu enuncjacjami. Bo na razie, Polska, mimo krytyki Unii Europejskiej, bardzo dobrze rozwija się gospodarczo, także korzystając z napływu obcego kapitału, co oczywiście kraje „starej Unii”, dawnej EWG, dawnej Piętnastki przyjmują bardzo źle, nieprzyzwyczajone do tego, by Polska, która była traktowana jako rynek zbytu, jako zaplecze siły roboczej, jak to określano, teraz staje się coraz silniejszym podmiotem gospodarczym.