Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3,6).

Jedna z anegdot średniowiecznych opowiada o papieżu, który zaprosił do siebie  przyjaciela z młodości,  mnicha. Ten nie chciał przyjść, ale ostatecznie pod presją usilnej namowy przybył na dwór papieski.  Papież pokazał mu całe bogactwo i wspaniałość budynków i powiedział do niego: „Teraz już św. Piotr nie mógłby powiedzieć: nie mam srebra ani złota”. Mnich na to odpowiedział: „Ale też nie mógłby powiedzieć dalej: ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!”.

Ta anegdota jest niezmiernie wymowna i stale aktualna. Doświadczenie zmartwychwstania jest w sposób szczególny związane z ubóstwem. Słowa św. Piotra mają niewątpliwie symboliczne znaczenie. Zdanie: „Nie mam… ale co mam, to ci daję…” streszcza prawdę Ewangelii i w sposób szczególny doświadczenie wiary w zmartwychwstanie. Dla uczniów chodzących z Jezusem ubóstwo było szczególnym doświadczeniem Bożej Opatrzności i jednocześnie przygotowaniem do bezinteresownego głoszenia Ewangelii. Pamiętamy radę, jaką Pan Jezus dał tak zwanemu „bogatemu młodzieńcowi”: Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną (Mk 10,21).

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Dz 3, 1-10; Łk 24, 13-35

W czasie działalności Pana Jezusa ubóstwo miało zatem duże znaczenie formacyjne. Było ono warunkiem prawdziwego pójścia za Jezusem. Po zmartwychwstaniu jednak odsłania się jego pełny sens, który dzisiejsze słowa św. Piotra wspaniale streszczają. Nie mam srebra ani złota – czyli nie mam niczego, co mógłbym ci dać jako dar z zewnątrz. Ale co mam, to ci daję – daję ci żywą więź osobową, komunię:W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! Zasadnicza prawda ozmartwychwstaniu mówi, że nasze nowe życie jest udziałem w Jego życiu, nasze zmartwychwstanie jest udziałem w Jego zmartwychwstaniu. Czyli dokonuje się onomocą komunii z Nim. Relacje przedmiotowe tracą swoje znaczenie. Już nie dziękiczemuś możemy żyć, ale dzięki Komuś i w Kimś otrzymujemy życie.

Właściwie wszystkie spotkania ze zmartwychwstałym są przesycone osobową relacją. Wpierw i przede wszystkim widać to przez fakt objawiania sięZmartwychwstałego Jego  przyjaciołom i bliskim. Aby zobaczyć i rozpoznać Zmartwychwstałego, trzeba było wejść w relację zawierzenia. Nawet św. Tomasz, który wcześniej deklarował sceptycyzm i rzeczowe badanie, przy spotkaniu nie potrzebował tego. Wyznał bez wahania: Pan mój i Bóg mój! (J 20,28).

Dzisiejsza Ewangelia opowiada o doświadczeniu uczniów pełnych rezygnacji idących do Emaus. Rozpoznali oni Jezusa „przy łamaniu chleba”, w geście dziękczynienia i błogosławieństwa. Ten gest – być może całkowicie o nim już zapomnieliśmy, a w najlepszym przypadku stał się on dla nas gestem formalnym – ze swej istoty powierza nas i nasz pokarm Bogu. Posiłek przestaje być już zwykłym jedzeniem, ale staje się ucztą w obecności Pana, staje się przestrzenią spotkania z dobrocią Boga, na którą odpowiadamy naszą wdzięcznością w jedności z bliźnimi. Właśnie ta przestrzeń spotkania daje życie. Z perspektywy spotkania z Jezusem Zmartwychwstałym uczniowie wyrzucają sobie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? (Łk 24,32). Ewangelista pisze wcześniej, że oczy ich były niejako na uwięzi (Łk 24,16). Natomiast Pan Jezus zarzucał im: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! (Łk 24,25). Nie tylko nie zawierzyli słowom proroków, ale nie uwierzyli słowom niewiast, które opowiedziały apostołom o zmartwychwstaniu. Zamknięci w swoim przedmiotowym realizmie nie byli w stanie rozpoznać Jezusa w bezpośredniej rozmowie.

Podobne doświadczenie powtarza się w innych spotkaniach ze Zmartwychwstałym.Święty Mateusz pisze nawet:

Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili (Mt 28,16n).

Niektórzy jednak wątpili, nie weszli w pełnię spotkania, brakło im zawierzenia. Dla nich to spotkanie nie było  w pełni owocne. Dzisiaj, w epoce pooświeceniowej nosimy na sobie piętno sceptycyzmu i przedmiotowego podejścia do życia i do innych ludzi. Stąd prawda zmartwychwstania jest dla nas szczególnie trudna do przyjęcia. Odsłania się ona bowiem dopiero przez zawierzenie. Aby w nie wejść, potrzeba ogołocenia ze wszystkiego, co wydaje się nam, że posiadamy. Dopiero w pełnym ubóstwie wszystko, co mamy, jest darem pochodzącym od Boga. Wówczas realizuje się pełna komunia: wszystko, co nasze, jest Jego, a Jego jest nasze. Mocą tej komunii św. Piotr uzdrowił chorego. Także mocą tej komunii zmartwychwstaniemy, bo nie jest możliwe, aby ci, którzy są w komunii z Bogiem – źródłem życia, stali się martwi.

Włodzimierz Zatorski OSB | www.ps-po.pl