Dziennikarze trójmiejskiego wydania „Gazety Wyborczej” są oburzeni, bo w jednej z gdyńskich szkół fizyki uczy katolicki ksiądz. Dziennikarzom nie podoba się, że duchowny do szkoły przychodzi w koloratce, a uczniowie mają zwracać się do niego „proszę księdza”.

- „Rodzice zrobili zrzut ekranu podczas jednej ze zdalnych lekcji. Widać na nim księdza w sutannie z koloratką. Za jego plecami wisi z jednej strony obraz Jezusa Chrystusa, z drugiej - Matki Boskiej” – alarmuje „Gazeta Wyborcza”.

O sprawie pierwsi pisali użytkownicy grupy na Facebooku „Świecka Szkoła Pomorze”.

- „Problem z księdzem fizykiem jest przykładem dyskryminacji uczniów, którzy mają prawo do szacunku dla swego bezwyznaniowego światopoglądu w świeckiej placówce oświatowej. Ksiądz epatujący symbolami religijnymi na zajęciach z fizyki wytwarza szkodliwą presję psychiczną i utrudnia skupienie się na nauce przedmiotu” – przekonuje koordynator „Świeckiej Szkoły Pomorze”, Piotr Pawłowski.

„Wyborczej” odpowiedziała rzecznik prasowa Urzędu Miasta Gdyni, Agata Grzegorczyk, miażdżąc argumenty antyklerykałów:

- Nauczyciel ma wszelkie kompetencje, by uczyć fizyki. Ukończył studia inżynierskie i magisterskie z fizyki na Politechnice Gdańskiej oraz kurs dla nauczycieli w Ośrodku Usług Pedagogicznych i Socjalnych ZNP. Fakt, iż jest księdzem katolickim, nie stoi w sprzeczności z wykształceniem świeckim. Szkoła szukała nauczyciela fizyki, zgłosiła się kompetentna osoba; gdyby nie została przyjęta ze względu na przekonania religijne, czy nie byłaby to dyskryminacja?” – pyta Agata Grzegorczyk.

Dodała też, że rozmowa dyrekcji z rodzicami nie potwierdziła żadnych negatywnych uwag wysuwanych pod adresem nauczyciela fizyki.

kak/trojmiasto.wyborcza.pl, wPolityce.pl