Wielokrotnie pisaliśmy na łamach portalu Fronda.pl o konieczności usunięcia komunistycznych symboli z polskiej przestrzeni publicznej oraz potrzebie uchwalenia ustawy dekomunizacyjnej. Presja ma sens. Wszystko wskazuje bowiem na to, że jeszcze w tej kadencji, taka ustawa zostanie przez sejm przyjęta. Żadna ustawa nie zdoła  jednak przeprowadzić dekomunizacji życia publicznego w Polsce, jeżeli organy państwowe nadal będą ciągać ludzi po sądach, za okrzyki: "precz z komuną".

W sejmie toczą się obecnie prace legislacyjne nad projektem ustawy dekomunizacyjnej, która ma na celu usunięcie z przestrzeni publicznej komunistycznych symboli, w tym pomników i nazw ulic. Wciąż bowiem istnieją u nas sowieckie monumenty i ulice Armii Czerwonej, Gomułki, Bieruta itp. Symboli komunistycznego totalitaryzmu może być w całej Polsce nawet 1,5 tysiąca. Samorządy mogą jednak odetchnąć z ulgą. Nie będą bowiem musiały ponosić kosztów zmian. Według projektu ustawy poniesie je Skarb Państwa.

O tym, co dokładnie zostanie usunięte i zmienione będzie decydować Instytut Pamięci Narodowej. W projekcie ustawy zaznaczone są jednak pewne wyjątki. Komunistyczna symbolika będzie mogła bowiem pozostać na cmentarzach oraz w formie eksponatów w muzeach. Prawo i Sprawiedliwość chce dekomunizować ordery i odznaczenia, które zostały przyznane za działalność polityczną na przełomie lat 1944 - 1989. Nie wiadomo jednak czy uzyska dla swojego pomysłu poparcie ze strony PO. Sojusz Lewicy Demokratycznej jest oczywiście przeciwny ustawie dekomunizacyjnej. Tym bardziej potwierdza to jednak, iż ta postkomunistyczna formacja jest nieodrodnym dzieckiem PZPR.

Państwo swoje, policja swoje

Podczas gdy w polskim sejmie pracuje się nad ustawą dekomunizacyjną, przed Sądem Rejonowym w Hajnówce ruszył właśnie proces dwóch kobiet, oskarżonych przez policję o zakłócanie "czynem chuligańskim poprzez wykrzykiwanie haseł obraźliwych, obelżywych, nielicujących z powagą święta” 3 Maja. Takim obraźliwym, obelżywym i nielicującym z powagą święta okrzykiem miało być skandowane przez kobiety hasło: "precz z komuną".

Ludzie zgromadzeni podczas uroczystości, mieli nie mieć nic przeciwko tym okrzykom. Skandowanym hasłom miały nawet towarzyszyć brawa. Kobiety nie zachowywały się także agresywnie. Chciały po prostu zademonstrować, że członek Sojuszu Lewicy Demokratycznej - będącego spadkobiercą PZPR, która zniosła kiedyś obchody święta 3 Maja - nie ma moralnego prawa przemawiać tego dnia.

Policja uznała jednak, że skandowane podczas przemówienia burmistrza Hajnówki z ramienia SLD, Jerzego Siraka  hasło: "precz z komuną", zasługuje na ukaranie. Oprócz wznoszenia okrzyków "precz z komuną", kobiety wznosiły  m.in. okrzyki: "Bóg, Honor i Ojczyzna".

Polska to nie Białoruś

Każdy ma prawo krzyczeć hasła nawołujące do walki z totalitaryzmem. Gdy odbywa się to podczas jakiejś uroczystości państwowej, to może być to oczywiście uznane za zachowanie niekulturalne i służby porządkowe mają prawo zwrócić takiej osobie uwagę (W tym przypadku policja podjęła interwencję dopiero po uroczystości). Na pewno jednak nie powinno być to uznawane za złamanie prawa, jeżeli wcześniej nie upomniało się takiej osoby. Warto również pamiętać, że wznoszenie okrzyków i wyrażanie swoich poglądów, mieści się w standardach demokracji i wolności słowa, które obce są krytykowanemu przez owe kobiety systemowi komunistycznemu. Jeżeli wznoszono by inne hasła niż "precz z komuną" lub "Bóg, Honor i Ojczyzna", które rzeczywiście byłyby "obelżywe, obraźliwe i nielicujące z powagą święta", to nie ulega wątpliwości, że policja powinna skierować sprawę do sądu nawet bez uprzedniego upomnienia. W demokratycznym państwie prawa, policja nie powinna jednak ścigać ludzi za wznoszenie okrzyku: "precz z komuną",  zwłaszcza, że nie zwróciła ona wcześniej kobietom uwagi oraz dlatego, że są to słowa protestu przeciwko totalitaryzmowi, przeciwko któremu wypowiada się także Konstytucja RP. Ciąganie więc kobiet po sądach, tylko za to, że publiczne wyraziły swoje poglądy, które w dodatku są preferowane przez polskie państwo jest po prostu skandaliczne.

Gabriel Kayzer