77 lat temu rozpoczęła się największa jednostkowa masakra ludności cywilnej w Europie w czasie II wojny światowej. 5 sierpnia 1944 roku, na rozkaz samego Hitlera, oddziały SS i policji niemieckiej pod dowództwem nigdy nie skazanego za swoje zbrodnie SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha rozpoczęły eksterminację mieszkańców warszawskiej Woli. Tylko w tej jednej dzielnicy zamordowano przynajmniej 40 tys. ludzi.

Rozkaz Hitlera, dany Himmlerowi ustnie, ale w obecności innych nazistów, był jasny. Warszawa miała zostać zrównana z ziemią, a wszyscy jej mieszkańcy zamordowani.

- „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”

- powiedział Hitler.

Himmler przekazał dowódcom jednostek skierowanych do stłumienia Powstania, że mają zabijać według swojego upodobania.

Zbrodnie na ludności cywilnej trwały od samego początku Powstania Warszawskiego, jeszcze przed wydaniem rozkazu Hitlera dot. zburzenia stolicy i wymordowania mieszkańców. Ich apogeum miało miejsce 5 sierpnia, w tzw. „czarną sobotę” na warszawskiej Woli. Równolegle do walki z Powstańcami, Niemcy rozpoczęli mordowanie każdego schwytanego Polaka, niezależnie od wieku i płci. Zbiorowym egzekucjom towarzyszyły gwałty na kobietach i dziewczynkach oraz grabieże.

Przez pierwszą połowę dnia ludność mordowano chaotycznie: w domach, piwnicach, na podwórzach. Niemcy podpalali kamienice i rozstrzeliwali uciekających mieszkańców z broni maszynowej. W prawosławnym sierocińcu przy ul Wolskiej 149 naziści, w celu zaoszczędzenia amunicji, mieli roztrzaskiwać dzieciom głowy kolbami karabinów. W drugiej połowie dnia ludność spędzano do kilku miejsc przy ulicach Wolskiej i Górczewskiej, gdzie byli zabijani strzałem w tył głowy lub przy użyciu broni maszynowej. Tego dnia Reinefarth miał zadzwonić do generała von Vormanna i powiedzieć mu, że ma więcej schwytanych Polaków niż amunicji.

Po południu dowodzenie przejął przybyły z Sopotu SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski. Zdawał sobie sprawę, że masowe mordy wzmagają opór Polaków, a niemieccy żołnierze zamiast zając się walką z Powstańcami, zajęci są gwałceniem i rabowaniem. Na wieczornej odprawie zakazał więc zabijania dzieci i kobiet. Rozkazu tego jednak często nie przestrzegano. Masowe mordy trwały do 12 sierpnia, kiedy to ze względu na brak siły roboczej, Bach zakazał mordowania mężczyzn-cywilów.

kak/IPN, DoRzeczy.pl