Wielu świętych i proroków Kościoła Katolickiego przewidziało, że nastanie czas jego oczyszczenia. Czy musimy się tego bać? Odpowiedzi udziela nam sam papież Benedykt XVI! Jego proroctwo o Kościele analizuje Wincenty Łaszewski w najnowszej książce „Exodus. 7 proroctw o Kościele”.

PROROCTWO BENEDYKTA

Wypowiedziane w 1969 roku przez Josepha Ratzingera słowa nie pasują do ich autora, a każdy, kto zna Ratzingerowską teologię, bez wahania się pod tym podpisze. Czyżby rzeczywiście wizja, którą za chwilę spróbujemy zobrazować, była owocem jakiejś mistycznej logiki, która za Bożym natchnieniem pojawiła się w tworzonej przez Ratzingera teologii?

Bawarski kapłan, potem biskup, kardynał, wreszcie papież to przede wszystkim wybitny teolog. Podkreślmy: znany jako tradycjonalista i konserwatysta. Przeciwstawia się nowinkom, zwalcza teologię wyzwolenia, z polecenia Jana Pawła ii współtworzy Katechizm, który jest wykładnią tradycyjnej nauki Kościoła, krytykuje liberalnych teologów, wzywających do zanurzenia Kościoła w świat i głoszących nadejście epoki „anonimowego chrześcijaństwa”. To ostatnie – owoc prac innego skądinąd wybitnego niemieckiego teologa, Karla Rahnera – jest przez Ratzingera oceniane bardzo surowo. Jeszcze usłyszymy jego słowa wypowiedziane w tej materii. Jednym słowem, Joseph Ratzinger to teolog Tradycji. Dlaczego więc – jak zobaczymy za chwilę – okaże się teologiem otwartym na nowe ruchy i prądy?

KONIEC POCZĄTKIEM

Ratzinger będzie raz po raz snuł swoje myśli o Kościele; wielu wydadzą się one niemal obrazoburcze. Jeśli poszukamy ich fundamentu, znajdziemy go w pięciu przemówieniach radiowych wygłoszonych w okresie adwentu we wspomnianym roku 1969. Wówczas to przyszły papież, a póki co dojrzały już w poglądach teolog, przedstawił swoją wizję przyszłości człowieka i Kościoła, jakby chciał opowiedzieć słuchaczom, jaki jest „adwent – nadchodząca przyszłość – Kościoła” i „adwent – nadchodząca przyszłość – człowieka”. Ratzinger nie mówił w pustkę – miał słuchaczy. Tamta epoka, pełna egzystencjalnych zagrożeń, politycznego cynizmu i moralnego buntu, łaknęła odpowiedzi. I Joseph Ratzinger jej udzielił. Jego ostatnie kazanie, które odczytał w radiu Hessian Rundfunk w dzień Bożego Narodzenia, miało wyraźnie profetyczny ton.

ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „EXODUS”

Dziś mówi się o jego słowach wprost jak o proroczych. On sam jednak temu przeczył. Nie udawał, że jest wizjonerem, że umie przepowiadać przyszłość. Swoje wypowiedzi łagodził następująco:

Bądźmy ostrożni w naszych prognozach. To, co powiedział św. Augustyn, wciąż pozostaje prawdą: człowiek jest przepaścią; co wyjdzie z tych głębin, tego nikt nie może z góry przewidzieć. A kto wierzy, że Kościół nie jest zdeterminowany przez samą tylko otchłań, jaką jest człowiek, bo Kościół sięga do większej, nieskończonej otchłani, jaką jest Bóg, jako pierwszy zawaha się przed swoimi przepowiedniami. Naiwne pragnienie człowieka, by poznać [przyszłość] może być zapowiedzią jego własnej historycznej nieudolności.

Jednak serię kazań radiowych, które profesor teologii wygłosił przed półwieczem, rzeczywiście zakończyło coś na modłę proroctwa.

DROGA OCZYSZCZENIA

Z dzisiejszego kryzysu także i tym razem wyłoni się jutro Kościół, który wiele stracił” – potwierdzi przyszły papież.

Będzie mały, w dużym stopniu zaczynać będzie musiał zupełnie od nowa. Nie będzie mógł już prowadzić wielu dzieł, które powstały w czasach wysokiej koniunktury. Wraz ze zmniejszeniem liczby członków straci wiele przywilejów w społeczeństwie. [...] Będzie to Kościół skierowany do wewnątrz, który nie obstaje przy swym politycznym mandacie i z lewicą flirtuje równie niewiele, co z prawicą. [...] Uczyni to go ubogim, pozwoli stać się Kościołem maluczkich.

Przytoczmy większą część wypowiedzi – proroctwa Ratzingera. Przeczytajmy ją z uwagą:

Przyszłość Kościoła opiera się i dziś wyłącznie na siłach tych ludzi, którzy tkwią korzeniami głęboko w wierze i żyją jej pełnią, a nie na tych, którzy tylko dają recepty, którzy dostosowują się do chwili obecnej, którzy krytykują innych, siebie uważając za nieomylny miernik, a także na tych, którzy tylko wybierają wygodną drogę i którzy unikają męki wiary, uznając za fałszywe i przestarzałe, za tyranię i poddanie się prawu wszystko to, czego się od człowieka wymaga, co go boli i zmusza do poświęcenia samego siebie.

Następca Jana Pawła II podkreśla jeden tylko element Kościoła – jego wiarę. Ta zaś nie jest treścią katechizmów czy przedmiotem kazań. Źródłem odnowy Kościoła będzie wiara czysta i głęboka, która mieszka w sercach prawdziwych uczniów Chrystusa, ludzi wiernych Bogu, krzyżowi, Ewangelii, ludzi gotowych na trud i cierpienie. Ta wiara jest ogniem, który – pamiętamy słowa Benedykta XVI – „świeci i ogrzewa” świat. Reformatorzy, ludzie kompromisów i ustępstw, ludzie nowocześni, czyli wyznający „chrześcijaństwo otwarte”, nie będą mieli najmniejszego wpływu na powrót Kościoła do jego Boskiego źródła.

ZOBACZ WIĘCEJ W NAJNOWSZEJ KSIĄŻCE WINCENTYGO ŁASZEWSKIEGO „EXODUS. 7 PROROCTW O KOŚCIELE”