Znany dziennikarz i celebryta Jakub Wojewódzki zaatakował pracujących fotoreporterów. Udając się do siedziby Newonce Radio, gdzie prowadzi audycje, zauważył, że jest fotografowany. Niespodziewanie podszedł do fotoreporterów i zaatakował ich gazem pieprzowym. Skąd taka reakcje? Gdzie leży granica chamstwa celebryty? Przecież w świecie celebrytów fotografowanie to sprawa nagminna, więc Wojewódzki nie powinien być zdziwiony, że jest fotografowany.

Redakcja portalu fakt.pl skontaktowała się z jednym z poszkodowanych reporterów. „Zdjęcia pod Radiem Newonce robimy z innymi fotoreporterami co tydzień. Wczoraj pojechałem tam, bo gościem była Maryla Rodowicz. No i zostałem też na Kubę Wojewódzkiego. Jak wyszedł z samochodu, zrobiłem mu zdjęcia tak jak zawsze i jak wszystkim. W pewnym momencie podszedł do mnie trzymając ukryty gaz w kieszeni bluzy” – powiedział dziennikarz.

Na tym nie koniec jego opowieści:  „Dostałem gazem w twarz, a potem, jak się odwróciłem, jeszcze w bok głowy. Kiedy zacząłem uciekać, on pryskał gazem w kierunku innego fotografa. Uciekłem kilka metrów dalej i zrobiłem zdjęcia w momencie, kiedy psikał drugiego fotografa. Wtedy zaczął biec w moją stronę, więc zacząłem uciekać. Niestety w tym samym momencie zaczął działać gaz pieprzowy, zrobiły mi się miękkie nogi i po kilku sekundach walnąłem aparatem
o ziemie”.

W wyniku zajścia fotograf stwierdził obrażenia kolana, podarte ubrania oraz zniszczenie sprzętu fotograficznego. Poszkodowany zauważył również, że Wojewódzki posłużył się jednym z najostrzejszych gazów pieprzowych dostępnych na rynku.

O sprawie została zawiadomiona policja, która pouczyła poszkodowanego o konieczności skierowania sprawy na drogę cywilną. Wszyscy zostali pouczeni o konsekwencjach zdarzenia. Na chwilę obecną poszkodowany fotoreporter nie zdecydował się na obdukcję, choć nie wyklucza możliwości wniesienia oskarżenia o popełnieniu przestępstwa.

ks/ fakt.pl