Niemiecka prasa wiele wysiłku włożyła w promowanie kandydatury Rafała Trzaskowskiego na prezydenta Polski. Brakuje Niemcom w Polsce uległej im władzy, a „wychowanek” Donalda Tuska byłby idealnym początkiem w powrocie do budowania swojej dominacji w polskiej polityce. Dlatego po ogłoszeniu wyniku wyborów media w Niemczech rozpaczają nad porażką swojego liberalnego kandydata i przekonują o „pogłębieniu podziałów” w Polsce.

- „Narodowo-konserwatywna partia rządząca PiS ma teraz z wygraną swojego kandydata Andrzeja Dudy trzy lata czasu do następnych wyborów parlamentarnych, aby kontynuować przebudowę Polski w państwo autorytarne. Zapowiedzi wiodących polityków PiS podczas kampanii wyborczej, że po zwycięstwie zaprowadzony zostanie porządek w mediach, budzi obawy. Nie można pokładać nadziei w tym, że Duda podczas swojej drugiej kadencji nagle będzie korektywą rządu” – czytamy w dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Dziennikarze nie kończą jednak swojego zachwytu na Rafałem Trzaskowskim:

- „Tym ważniejsze dla przyszłości Polski jest to, jak Rafał Trzaskowski wraz z opozycją wykorzystają ich względny sukces. Czy uda się im skonsolidować wielki liberalno-demokratyczny obóz, który przede wszystkim w młodszych pokoleniach ma licznych zwolenników?” – pytają.

Z kolei „Sueddeutsche Zeitung” oskarża polską władzę o atak na wszystkie „wrażliwe” grupy społeczne, jak mniejszości seksualne czy Żydzi:

- „Ataki partii PiS, która wyraźnie czuła zagrożenie ze strony Trzaskowskiego, skierowane zostały ostatecznie we wszystkich kierunkach: przeciwko dziennikarzom, warszawiakom, Niemcom, Żydom, homoseksualistom, elitom. Co jest szczególnie perfidne, gdyż zarówno Duda, jak i Trzaskowski pochodzą z podobnych miejskich środowisk inteligenckich”.

Tutaj również dalej „bohaterem” walczącym z „autorytaryzmem” jest wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej:

- „Przeciwstawienie temu bardziej przyjaznego języka zamiast obrzucania się błotem jest zasługą Trzaskowskiego, co może mieć trwały efekt. Jednak w tych wyborach prezydenckich, które z natury ograniczają się do dwóch kandydatów i dwóch obozów, mimo wszelkich różnic nie wszystko jest czarne i białe. Rafał Trzaskowski nie był idealnym kandydatem dla niezadowolonej z PiS klasy społecznej. Z jego młodzieńczym, otwartym sposobem bycia był po prostu tym, na kogo można było przystać, któremu powierzono zadanie pokonania Andrzeja Dudy”.

Mimo porażki, „szansę dla Polski” w wysokim wyniki Rafała Trzaskowskiego widzi dziennik „Handelsblatt”, który rozwodzi się przy tym nad problemem podzielonych Polaków:

- „Jeszcze Polska nie zginęła, jak głosi optymistycznie hymn narodowy kraju z ciemną przeszłością i prosperującą teraźniejszością. I zgadza się. Bowiem to, że kandydatowi opozycji - liberalnemu prezydentowi Warszawy Trzaskowskiemu uda się ponownie uzyskać prawie połowę głosów, wydawało się przed miesiącami urojeniem. Ale teraz jest to tak samo prawdziwe, jak straszne przekonanie, że Polska jest głęboko podzielona. Co to oznacza, można przekonać się codziennie za oceanem. Oby Polsce i Europie oszczędzono takiego losu”.

Rzeczywiście, jest problemem dla niemieckich mediów, że Polacy się podzielili i nie głosowali zgodnie z sugestiami i życzeniami prasy zza Odry.

Wybory prezydenckie w Polsce komentuje też „ Hessische Niedersaechsische Allgemeine”. Dziennikarze tego dziennika także doceniają wynik Rafała Trzaskowskiego, stwierdzając, że wybory w Polsce mają dwóch zwycięzców:

- „Wprawdzie Andrzej Duda (...) pozostanie prezydentem, ale Trzaskowski wpędził go w poważne kłopoty. Wybory pokazują, że co drugi Polak nie godzi się na dryfowanie w stronę autorytaryzmu oraz na antyniemiecki i antyeuropejski kurs PiS. Mogłoby to dać opozycji długo oczekiwany impuls, a wraz z Trzaskowskim kandydata, który wie, jak ją zjednoczyć”.

No cóż, obserwując dramatyczne komentarze zawiedzionych rezultatem wyborów prezydenckich w Polsce niemieckich dziennikarzy, nie wydaje się czymś niestosownym przywołanie „klasyka” – „Słychać wycie? Znakomicie!”.

kak/DW.com