Spełnią się marzenia Borysa Budki i do kolejnych wyborów parlamentarnych cała opozycja pójdzie jako jedna wielka Koalicja 276? Wszystko wskazuje, że scenariusz ten pozostanie jednak jedynie w sferze marzeń przewodniczącego. Adrian Zandberg potwierdza, że jego partia w ramach szerokiego bloku opozycji startować nie zamierza.

Koalicja 276 to pomysł Platformy Obywatelskiej na pokonanie Prawa i Sprawiedliwości. Zaprezentował go Borys Budka na lutowej konwencji partii. Do współpracy polityk zaprosił wówczas Lewicę, PSL i Polskę 2050 informując, że powołano już sztab wyborczy Koalicji 276. Problem pojawił się zaraz po wystąpieniu Budki, kiedy okazało się, że niedoszli koalicjanci nic o nowym sojuszu wcześniej nie wiedzieli.

O ewentualny wspólny start w wyborach w ramach Koalicji276 na antenie Polsat News pytany był lider partii Razem Adrian Zandberg.

- „Ta Koalicja 276 to już trochę jak ruch Rafała Trzaskowskiego - mem, z którego wszyscy się śmieją. Ja się do tych śmiechów nie będą dołączał, bo i po co. Niech każdy robi swoje”

- stwierdził.

Polityk odniósł się również do kwestii sejmowego głosowania nad wyborem nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Posłowie Platformy Obywatelskiej nie poparli kandydata Lewicy Piotra Ikonowicza. To głosowanie natomiast, jak stwierdził Zandberg, było testem i „pokazało, kto potrafi współpracować i wykroczyć poza partyjniactwo”.

- „Lewica nie miała problemu, żeby zagłosować także na kandydata PO, choć nie był dla nas ideałem. Platforma nie umiała się odwzajemnić, okazało się, że lewicowe poglądy społecznika są dla nich nie do przełknięcia. Czyny mówią więcej niż słowa. Trzaskowski z Budką opowiadają, jak to niby PO marzy o współpracy. A prawda jest taka, że tej zjednoczonej opozycji nie chce nawet sama Platforma, która tylko opowiada takie bajki swoim coraz bardziej wkurzonym wyborcom, żeby zatrzymać ich odpływ do Hołowni”

- podkreślił.

kak/polsatnews.pl, DoRzeczy.pl