W ostatnim czasie nie sposób nadążyć za tym, co mówi lider Porozumienia Jarosław Gowin. Najpierw w piątek przed I turą wyborów prezydenckich podkreślał, że ewentualne zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w wyborach nie byłoby wcale katastrofą, teraz zaś przestrzega, że wygrana kandydata KO oznaczałaby „eskalację wojny na górze”.

W rozmowie z Onetem Gowin w piątek powiedział między innymi:

Nie należy patrzeć na te wybory jak na starcie dobra ze złem. To normalny mechanizm demokratycznych wyborów i każdy werdykt Polaków trzeba uszanować”.

Dodał wówczas także, że co prawda trudniej będzie wyprowadzić wówczas Polskę z kryzysu gospodarczego, walczyć z epidemią czy realizować program Zjednoczonej Prawicy, jednak „nie będzie żadnej katastrofy”.

Ostro skrytykował go wówczas Kamil Bortniczuk, który na Twitterze napisał:

Pytacie mnie Państwo o komentarz do słów Jarosława Gowina. Przy konstruktywnej opozycji to byłby truizm. Niestety w naszych realiach zwycięstwo Trzaskowskiego jawi się katastroficznie. Opozycja określiła się jako <<totalna>> i nie zauważyłem, aby coś się w tej materii zmieniło”.

Najwidoczniej Gowin zdanie zdążył już zmienić i powiedział dziś na antenie TVN24:

Trzaskowski byłby prezydentem, mam nadzieję że tak się nie stanie, który miałby za cel obalenie rządu Zjednoczonej Prawicy i byłby heroldem rewolucji obyczajowej w Polsce”.

Zaznaczył też, że to prezydentura Andrzeja Dudy będzie prezydenturą bardziej łączącą Polaków.

dam/Onet.pl,TVN24,300polityka.pl