W 15 minut po konferencji prasowej w Sejmie - na temat cenzury, książki oraz filmu "Powrót do Jedwabnego" - serwis YouTube usunął nasze konto oraz WSZYSTKIE kopie (w tym te umieszczone na kontach prywatnych) filmu!” – poinformował na swym twitterowym profilu dziennikarz Wojciech Sumliński.

Film dokumentalny „Powrót do Jedwabnego” porusza skomplikowany problem relacji polsko-żydowskich i raz jeszcze powraca do sprawy mordu w Jedwabnem z czasów drugiej wojny światowej.

YouTube swe cenzorskie działania wobec dokumentu Sumlińskiego tłumaczy tradycyjną pałką rzekomego „antysemityzmu” oraz „szerzenia nienawiści”. Tradycyjnie też już jednak, cenzorski serwis nie zdobył się na merytoryczne uzasadnienie swych zarzutów.

„Każde zdanie zawarte w filmie (bądź książce) jesteśmy w stanie merytorycznie i historycznie udowodnić przed każdym niezawisłym sądem” – napisał na swym twitterowym profilu Wojciech Sumliński. I dodał: „Jeśli ktoś myśli, że kasując kanał na YouTube bądź usuwając wszystkie kopie filmu "Powrót do Jedwabnego" z serwisu - wpłynie na wyciszenie tematu stosunków polsko-żydowskich (w imię walki z wyimaginowanym "antysemityzmem") - myli się srogo”.

Okazało się, że cenzorskie zapędy YouTube mają naprawdę szeroki rozmach, gdyż jak poinformował Sumliński, również inne „konta w serwisie YouTube, które umieściły u siebie film "Powrót do Jedwabnego" zostały zablokowane. Media Narodowe, wrealu24, a także pozostałe, w tym również prywatne. Mamy do czynienia z masową akcją cenzorską!

Do całej sprawy odniósł się również Sebastian Kaleta z ministerstwa sprawiedliwości, który w mediach społecznościowych napisał: „Niektórzy wątpią czy potrzebna jest ustawa pozwalająca Polakom bronić się przed cenzurą wielkich korporacji. Każdy kolejny dzień pokazuje, że bezczynność w tej sprawie może doprowadzić do wyrugowania innego niż lewicowo-liberalnego głosu w debacie publicznej”.

 

 

ren/twitter, wirtualnemedia.pl