Zdaniem Joanny Muchy tegoroczne wybory prezydenckie były de facto „kroniką zapowiedzianej porażki” kandydata PO.
Mucha w swym długim wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych dokonała gruntownej analizy poczynań sztabów PiS oraz PO w wyborczym wyścigu o urząd głowy państwa.
Była minister rządy Tuska zwróciła uwagę, że podczas gdy PiS zrobiło „strategiczną analizę pożądanych cech kandydata”, PO nie zdecydowała się na tego rodzaju wysiłek będąc „przekonana o własnej samozajebistości”.
„Platforma uważa, że jest „lepsza” i w związku z tym istnieje moralny obowiązek głosowania na kandydatów Platformy. Oni uważają, że „im to zwycięstwo się po prostu należy” - to cytat za anonimowym przedstawicielem sztabu. W tym przekonaniu wspierają ich prawie wszystkie media” – dodaje Mucha.
Następnie była posłanka partii Tuska podkreśliła, że PiS zrobiło „casting na kandydata, który będzie wypełniał założenia strategii”, podczas gdy wewnątrz PO prawybory pomiędzy Trzaskowskim a Sikorskim „były pozorne i zorganizowane wyłącznie po to, żeby nie można było powiedzieć, że Trzaskowski jest kandydatem Tuska”.
„Platforma mówi: „dajemy ci kandydata i masz na niego głosować”. O co Ci chodzi? Że liberał? Że poglądy liberalne podziela co najwyżej jedna trzecia społeczeństwa? Że żaden Prezydent Polski nie był nigdy liberałem? Że scena polityczna przesunęła się w prawo (przy ich wsparciu)? Że już raz przegrał wybory, a teraz ciągnie jeszcze na sobie niezadowolenie z rządu? Platformie to nie przeszkadza. Platforma da Wam kandydata niewybieralnego i będzie się dziwiła, że go nie wybraliście” – analizuje Joanna Mucha.
Jej zdaniem Rafał Trzaskowski „nigdy nie był i nigdy nie będzie dobrym kandydatem na prezydenta!”.
Obecna wiceszefowa MEN porównała również jakość sztabów wyborczych obu kandydatów.
„PiS wziął do sztabu ludzi, którzy WYGRYWALI wybory. Szczerze, gdyby w sztabie PiSu byli tacy „spece” od kampanii jak ci z Platformy - Nawrocki nie byłby nawet trzeci” – pisze Mucha.
„Platforma wzięła do sztabu tych, co zawsze. Ludzi, którzy PRZEGRALI WSZYSTKIE KAMPANIE, które robili, również tę w 2023 roku. W 2023 roku Platforma PRZEGRAŁA z PiSem. Platforma ostatni raz wygrała duże wybory w 2011 roku. To półtorej dekady. Od tego czasu Platforma robi cały czas to samo i tak samo i oczekuje innego rezultatu. I robi to samo i tak samo przy ogromnym aplauzie mainstreamowych mediów” – punktuje posłanka Trzeciej Drogi.
Joanna Mucha podkreśliła również wagę tego, iż PiS „robi skrupulatne badania i na ich podstawie profiluje kandydata, na ich podstawie decyduje o tematach, o słowach, o kierunkach ataku”.
Tymczasem Platforma Obywatelska, jak przekonuje jej była polityk - „zamawia badania, płaci za nie grube pieniądze, a potem jeden członek sztabu z drugim członkiem sztabu siadają i mówią, „eeeee, nie wydaje mi się, MI SIĘ WYDAJE, że jest inaczej”!
„Widziałam to, słyszałam to, nie raz, nie dwa razy. Nie można ich przekonać, bo to co im się wydaje, jest najważniejsze. NIE WIEDZĄ, ŻE NIE WIEDZĄ i pozostają w radości własnej ignorancji” – dodaje Mucha.
Inną istotną różnicą wyartykułowaną przez byłą szefową resortu sportu jest to, że „PiS wychodzi poza swoją bańkę” i „skrupulatnie bada, czym można zniechęcić do głosowania wyborców demokratycznych”.
Partia Donalda Tuska za to – „chce jeszcze więcej własnej bańki zamiast wyjścia poza bańkę”. „NIE WIDZI, NIE ZNA świata spoza swojej bańki. Nie rozumie, że WŁASNA BAŃKA NIE DA ZWYCIĘSTWA. Że trzeba wyjść z własnej strefy komfortu do ludzi spoza bańki. Że trzeba ich wysłuchać i zrozumieć. Że trzeba mieć dla nich ofertę polityczną. Że trzeba zawalczyć o ich głosy!” – wskazuje Joanna Mucha.
Mucha porównała również sposób organizowania konwencji wyborczych przez dwie największe polskie partie.
„Kiedy PiS robi konwencję czy ważny briefing każde słowo, każdy przekaz jest tam odpowiedzią na to, co im wyszło z badań. Robią próby, pracują z kandydatem i z każdą osobą, która ma wystąpić na scenie. Przekaż jest w stu procentach pod kontrolą” – czytamy w analizie posłanki ugrupowania Szymona Hołowni.
„Kiedy Platforma robi konwencję budzi się zwykle wieczorem dzień przed wydarzeniem. Wtedy rozpoczyna się łapanka na ludzi, którzy mają wystąpić. Nikt nie wie, o czym ci ludzie będą mówić, nie wiedzą tego nawet ci, którzy mówią! A najgorsze jest to, że kandydat również nie ma przekazu, bo nie wpadli na to, że taki przekaz się przygotowuje. Że się go przygotowuje na podstawie badań! Nie ma przygotowanego komunikatu, oferty do strategicznie istotnych grup elektoratu. Platforma mówi to, co IM SIĘ WYDAJE. A że wydaje im się błędnie, to tym się już nie przejmują” – stwierdza była polityk PO.
Joanna Mucha nie przemilczała również poważnego błędu, jakim było jej zdaniem włączenie się do kampanii wyborczej na ostatniej prostej posiadającego „zły wizerunek” w polskim społeczeństwie premiera Donalda Tuska.
„Czy naprawdę badania zaufania społecznego nic dla Pana nie znaczą?” – zwróciła się bezpośrednio do szefa rządu Koalicji 13 grudnia wiceminister edukacji narodowej.
Jednocześnie Mucha stwierdziła również, że rząd Donalda Tuska „uważa, że jest tak wspaniały, że komunikacja nie jest mu do niczego potrzebna”, ponieważ „skoro aksjomatem jest, że Platforma jest „lepsza” to wszyscy mają to wiedzieć i nawet nie próbujcie tego kwestionować”.
„Wspaniale! Złóżcie sobie Drodzy Państwo gratulacje! Właśnie zbieracie efekty własnych działań! Tyle mówimy o rozliczeniach. Myślę, że każdej partii przyda się porządne rozliczenie tych wyborów. Ale szczególnie partii, która przegrała w drugiej turze, mimo że miała WSZYSTKIE NARZĘDZIA, żeby wygrać, poparcie mainstreamu, możliwości, które daje pozycja partii rządzącej, kasę” – zwróciła się w konkluzji swej analizy do byłych partyjnych kolegów i koleżanek z Platformy Obywatelskiej Joanna Mucha.