Wspominając wieczór wyborczy, Jarosław Kaczyński dodał:

„[…] kiedy usiadłem już na zapleczu, to mówiłem, że «czekajmy na 11» i ta 11 przyniosła nam dobre wyniki. O 1 to się poprawiło”.

Podkreślił, że licząc samą Polskę, Karol Nawrocki odniósł zwycięstwo dzięki pół miliona głosów, a 367 tysięcy biorąc pod uwagę zagranicę. Dodał, że to wszystko:

„[…] w warunkach skrajnie nierównej kampanii, kiedy druga strona miała siłę ognia, użyję takiego militarnego porównania, co najmniej dywizji, a myśmy mieli siłę ognia co najwyżej batalionu i batalion wygrywa, to naprawdę to jest sukces”.

Mówiąc o trudnych momentach kampanii i „haniebnych przedsięwzięciach”, prezes PiS wskazał na temat „kawalerki”, który jednak dość szybko się w jego ocenie skończył zwrócił uwagę na to, że później pojawiły się dużo gorsze zarzuty i wówczas doszło do kompromitacji. Tu szczególnie zwrócił uwagę na wywiad Donalda Tuska, który powoływał się na słowa patocelebryty Jacka Murańskiego:

„I jeżeli premier się na coś takiego powołuje, to znaczy, że jest już naprawdę bardzo źle, że już mu naprawdę brakuje argumentów, a przede wszystkim, że jest bardzo zdeterminowany i bardzo zdenerwowany”.

Jeśli chodzi o najtrudniejszy element kampanii, Jarosław Kaczyński wskazał na sprawę „snusa”, co dla wielu osób było rzeczą niezrozumiałą, szczególnie jeśli chodzi o starsze pokolenie – mówił. 

„Wielu ludzi to sobie kojarzyło z jakimś narkotykiem”.

Z kolei jeśli chodzi o elementy zwycięstwa – powiedział Kaczyński – był nim też Zorro ze swoim transparentem. Szczególnie jeśli chodzi o internet.