Tedros dodał także: „Ograniczanie jej [aborcji] skłania kobiety i dziewczęta ku niebezpiecznym aborcjom, co prowadzi do komplikacji, nawet śmierci. Dowody są niezbite”. Tim Jackson z „Life Site News” ma jednak poważne wątpliwości co do tych rzekomo „niezbitych” dowodów i powołuje się na statystyki, które wykazują coś zupełnie innego. Nie zapominajmy przy okazji, że zarówno „bezpieczna”, jak i „niebezpieczna” aborcja w każdym przypadku niesie ze sobą śmierć przynajmniej jednej istoty ludzkiej: nienarodzonego dziecka.

Jackson przytacza dane, według których w krajach, gdzie mordowanie nienarodzonych jest lub było zakazane, takich jak zarówno Irlandia do połowy 2013 r., jak i Polska, nie odnotowano przypadków śmierci kobiet w czasie przeprowadzania nielegalnej aborcji. Co więcej: „Irlandia ponadto miała wyjątkowo niskie wskaźniki śmiertelności matek, nim jej parlament zalegalizował ograniczoną aborcję w lipcu 2013 r., przy deklaracji ponad tysiąca specjalistów w dziedzinie medycyny, że nie istnieje żadna korelacja między optymalnymi standardami położnictwa a legalną aborcją”.

Jackson przytacza dane z czasopisma „The Lancet”, które wskazują na wyższy wskaźnik śmierci kobiet w ciąży w krajach, gdzie zabijanie nienarodzonych jest legalne. W Wielkiej Brytanii wynosił on 6,6 na 100.000 żywych narodzin, gdy w Irlandii w 2013 r. był on dwukrotnie niższy: 3,3. Z kolei w Stanach Zjednoczonych ten wskaźnik śmiertelności wynosił aż 18,5, czyli pięć razy więcej niż w Irlandii, kiedy aborcja była na Zielonej Wyspie jeszcze nielegalna.

Tedros stwierdził też, że orzeczenie Sądu Najwyższego USA to krok „wstecz”, którego się nie spodziewano. Szef WHO martwi się o to, jak ten werdykt wpłynie na prawa w innych państwach. Jego zdaniem chodzi o „życie matki”, a w przypadku, gdy tzw. „bezpieczna aborcja” jest nielegalna, kobiety będą „zdecydowanie uciekać się do niebezpiecznych sposobów jej przeprowadzania. A to oznacza, że może je to kosztować życie”.

Szef WHO nie jest jedynym orędownikiem legalnego mordowania nienarodzonych w tej organizacji. Także np. dr Soumya Swaminathan, główny naukowiec WHO, stwierdziła, że odmowa aborcji to jak „odmówienie komuś ratującego życie leku”. Uważa ona, że oznacza to wydanie „kobiet w ręce ludzi, którzy wykorzystują sytuację”, co może prowadzić do narażenia zdrowia kobiety, a „czasami śmierci”. Jackson ponownie podważa tę opinię, powołując się na badania naukowców, a także przypominając, że od dawna w prawach chroniących życie uwzględnia się sytuacje, w których potrzebna jest interwencja medyczna dla ratowania życia matki, co może niestety prowadzić do śmierci dziecka.