Medialny plan i polityczna inscenizacja
Jak podaje DoRzeczy.pl, plan miał zostać przedstawiony Maciejowi Berkowi, ministrowi w Kancelarii Premiera i jednemu z najbliższych współpracowników Donalda Tuska. Celem ma być skoordynowana akcja PR, w której media sprzyjające władzy pokażą szokujące materiały o sprzedaży alkoholu nieletnim.
„Chodzi o medialną operację, która miałaby wykreować polityków KO na »szeryfów«, którzy bohatersko rozwiążą problem ze spożyciem alkoholu wśród nieletnich” – czytamy w tekście DoRzeczy.pl.
Zgodnie z tym scenariuszem, po publikacji takich materiałów premier ma publicznie „zareagować oburzeniem” i zapowiedzieć zdecydowaną walkę z procederem. Następnie rząd miałby ogłosić „nowe, surowe regulacje” i „bardzo wysokie kary”, które – przynajmniej w przekazie – miałyby chronić młodzież przed demoralizacją.
Alkohol pod ochroną, piwo nietykalne
Jak jednak podkreśla źródło DoRzeczy.pl, najważniejsze nie będzie to, co znajdzie się w pakiecie nowych przepisów, ale to, co z niego zniknie. Projekt ma bowiem zręcznie pominąć zakaz reklamy alkoholu, a dokładniej – piwa, które obecnie jest jedynym legalnie reklamowanym trunkiem w Polsce.
„Projekt zręcznie pominie zakaz reklamy alkoholu (…) proponując co najwyżej pozorne jej ograniczenie. W efekcie zabezpieczyłoby to interesy zagranicznych koncernów piwowarskich” – pisze DoRzeczy.pl.
Z ustaleń redakcji wynika, że cała kampania ma być koordynowana przez wynajętą przez branżę piwną agencję PR, a na jej realizację przewidziano olbrzymi budżet.
Walka o wizerunek czy o rynek?
Według dziennikarzy DoRzeczy.pl, rządząca koalicja doskonale zdaje sobie sprawę, że większość Polaków opowiada się za wprowadzeniem zakazu reklamy alkoholu, a społeczne poparcie dla takiego kroku stale rośnie.
Jednocześnie jednak koncerny alkoholowe przeznaczają ogromne środki na reklamy w największych mediach, co czyni z nich istotnych partnerów finansowych dla czołowych nadawców.
„Koalicja Obywatelska wie, że koncerny alkoholowe przeznaczają na te cele wielkie pieniądze, które trafiają do tych, z których głosem musi się liczyć – największych koncernów medialnych i nadawców telewizyjnych” – czytamy dalej w tekście.
W praktyce więc – jak sugeruje autor tekstu – rząd może chcieć zjeść ciastko i mieć ciastko: zyskać wizerunek obrońcy młodzieży, a jednocześnie nie naruszyć interesów branży reklamowej i piwowarskiej.
„Wojna z dopalaczami 2.0”
Komentatorzy porównują planowaną akcję do słynnej kampanii walki z dopalaczami sprzed lat – głośnej medialnie, lecz w praktyce pozornej i krótkotrwałej. Różnica polega na tym, że tym razem stawką są nie nielegalne substancje, lecz legalny i dochodowy rynek alkoholu, zdominowany przez kilka międzynarodowych korporacji.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy zapowiadany projekt trafi na agendę rządu. Jeśli tak się stanie, to jego treść pozwoli ocenić, czy chodzi rzeczywiście o ochronę nieletnich, czy raczej o ochronę wpływów.
