Ten trend nie tylko jest odbierany bardzo negatywnie przez tzw. „rosyjską opozycję”, przebywającą w zachodnich krajach na emigracji, ale nie spotyka również zrozumienia w szeregach zachodnich intelektualistów, dla który wygląda on wręcz na barbarzyństwo. No bo co niby może mieć Puszkin, Tołstoj, Czajkowski czy legenda rosyjskiego rocku Wiktor Coj do putinowskiej agresji? Takie podejście ukraińskiego społeczeństwa do tematu jest odbierane jako przejaw skrajnego nacjonalizmu albo nawet szowinizmu. Ale czy tak jest w rzeczywistości? 

Czym zasadniczo różni się sytuacja Ukraińców w odniesieniu do rosyjskiej kultury od tego, jak ją traktuje każdy inny Europejczyk włączając, do tego Polaków? Dla każdego Polaka, Francuza, Hiszpana czy Włocha rosyjska kultura jest obcą kulturą. Absolutna większość obywateli tych krajów nie mają wątpliwości co do tego, kim są i są dumni ze swojej tożsamości narodowej i własnej barwnej kultury. Nie ma znaczenia jakie polityczne poglądy ma ta czy inna osoba, to jest pewien naturalny stan rzeczy dla większości przedstawicieli tego narodu. Coś, o czym nawet się nie myśli, bo to jest po prostu część rzeczywistości tych ludów. I w tym kontekście rosyjską kulturę przedstawiciele tych narodów badają i często nawet podziwiają jako ciekawą kulturę innego narodu. Nikt z tych ludzi nie staje się Rosjaninem z tego powodu, że nauczył się rosyjskiego i czyta wiersze Puszkina w oryginalnym brzmieniu. 

Natomiast sytuacja Ukraińców jest zgoła inna. Długotrwała kontrola Rosji nad Ukrainą spowodowała proces asymilacji ukraińskich, a raczej wtedy jeszcze rusińskich elit do struktur imperium z dalszą ich rusyfikacją. Ukraińska kultura przetrwała jako kultura przede wszystkim ludowa. Stan ten zmienił się dopiero wraz z nadejściem epoki romantyzmu, gdzie autorzy XIX wieku zaczęli sięgać do ludowych tematów i tworzyć nową kulturę na tym fundamencie. Tak powstała współczesna ukraińska literatura, teatr, muzyka. Duże znaczenie miał fakt, że Ukraina została podzielona pomiędzy różne mocarstwa i jeżeli Taras Szewczenko w Imperium Rosyjskim musiał zapłacić 20-letnim pobytem w wojsku za swoją twórczość w języku ukraińskich, to Iwan Franko czy Łesia Ukrainka mogli bez przeszkód pisać swoje prace w Imperium Austro-Węgier, gdzie władze wspierały rozwój świadomości narodowej Ukraińców jako przeciwwagę rosnącej pozycji Polaków. 

Rosja starannie tłumiła w XIX wieku rozwój ukraińskiej kultury na swoim terytorium, traktując ją jako sztuczną kulturę, na siłę budowaną za pieniądze jej konkurentów z Zachodu, w celu osłabienia Rosji wewnętrznie. W ZSRR wybrano inne podejście - ukraiński język i kultura nie były odrzucane, zamiast tego były marginalizowane. To bardziej przypomina klasyczny kolonializm, w którym wysoka kultura, nauka i życie współczesnego miasta toczy się wyłącznie w języku rosyjskim, podczas gdy ukraiński pozostaje symbolem zacofanej wsi. W tym systemie to rosyjska kultura jest jedyną prawdziwą wysoką kulturą. W takim społeczeństwie język rosyjski się wybiera nie dlatego, że ukraiński jest zakazany, a dlatego, że kojarzy on się z postępem, dobrym wykształceniem, dobrze płatną pracą na dobrym stanowisku. Język ukraiński zaś staje się językiem piosenek ludowych, lokalnych mediów piszących o mało istotnych wydarzeniach konkretnej wsi czy miasteczka. To jest bardzo zabawne, bo takie kolonialne traktowanie Ukraińców nie przeszkadzało ZSRR na arenie międzynarodowej promować się jako wojownika o wolność narodów przeciwko kolonializmowi zachodniemu.

W tych warunkach Rosja przez długi czas próbowała narzucić Ukraińcom rosyjską kulturę jako SWOJĄ. Jako jedyną kulturę im dostępną, poprzez którą mogą oni zbudować sobie powiązanie z kulturą europejską i szeroko rozumianymi kulturowymi trendami w Europie panującymi. I miliony obywateli Ukrainy, nawet po rozpadzie ZSRR, jeszcze przez długi czas żyły i żyją nadal z tym podświadomym traktowaniem rosyjskiej kultury jako własnej, jednocześnie zupełnie nie znając kultury ukraińskiej z tego powodu, że była wcześniej marginalizowana. Agresja militarna po prostu pokazała wielu Ukraińcom, jak kultura jest wykorzystywana przez Rosję w jakości broni w wojnie informacyjnej i dla asymilacji ludności terenów okupowanych.  To powoduje odrzucenie i chęć radykalnego odcięcia się od rosyjskiej kultury i języka. 

Myślę, że jest to proces dla Ukraińców nieunikniony, jeżeli oczywiście ten naród chce przetrwać tę wojnę. To, czego nie rozumieją zachodni intelektualiści, to fakt, że Rosja rzeczywiście wykorzystuje swoją kulturę jako broń wymierzoną w sąsiednie narody. Wykorzystuje ją dla zastępowania nią kultur tych narodów i każdy teren, na którym ta kultura się zagnieździ, później staje się celem ataku i asymilacji przez Rosję. Ukraińcy więc są zmuszeni do oczyszczenia się od tego kolonialnego dziedzictwa. Potrzebują czasu na odbudowę własnej kultury niezależnej od Rosji i potrzebują zmiany pokoleń. I wtedy być może, po kilku dziesięcioleciach, kiedy Ukraińcy przyszłości będą traktować rosyjską literaturę i muzykę tak samo jak literaturę i muzykę każdego innego narodu (czyli jako coś, co przychodzi z zewnątrz), wtedy można będzie spokojnie się tą kultura fascynować i ją badać, bez obawy przed jej destrukcyjnym wpływem na Ukrainę.