Polityczna Mutti i promotorka kariery Tuska oskarża Polskę i kraje bałtyckie, że przyczyniły się do wojny na Ukrainie, bo nie dążyły do ocieplenia relacji z Rosją… Kuriozalna argumentacja, kłamliwie przypisująca odpowiedzialność za wojnę tym, którzy przestrzegali przed imperialnymi zapędami Putina” – napisał Jarosław Kaczyński na serwisie X.

Prezes PiS zaznaczył, że to właśnie niemiecka polityka uzależniania Europy od rosyjskiego gazu była jednym z kluczowych błędów, które umożliwiły Kremlowi finansowanie agresji.

Szkoda, że nawet po upływie czasu była kanclerz nie potrafi przyznać, że wojna na Ukrainie jest prowadzona m.in. za niemieckie pieniądze, które trafiały do Moskwy gazociągami Nord Stream” – dodał.

Kaczyński nie omieszkał też przypomnieć o politycznym patronacie Merkel nad Donaldem Tuskiem, który w czasie swoich pierwszych rządów prowadził politykę „resetu” z Rosją.

Czy Tusk zdecyduje się sprostować swoją polityczną przyjaciółkę?” – zapytał ironicznie lider Prawa i Sprawiedliwości.

Angela Merkel, była działaczka FDJ i wychowanka systemu NRD, od lat budzi kontrowersje w kontekście swoich relacji z Moskwą. Niemiecka prasa wielokrotnie przypominała, że w młodości utrzymywała kontakty z enerdowskim aparatem bezpieczeństwa, a jej kariera polityczna w CDU rozwijała się przy milczącej aprobacie rosyjskiego przywódcy.

Podczas jej 16-letnich rządów Niemcy stały się głównym orędownikiem współpracy energetycznej z Rosją – od podpisania projektu Nord Stream 1 po forsowanie budowy Nord Stream 2, mimo sprzeciwu krajów Europy Środkowo-Wschodniej. To właśnie w tym okresie, zdaniem ekspertów, Berlin i Moskwa stworzyły system gospodarczych powiązań, który z jednej strony zapewniał tanie surowce Niemcom, a z drugiej – finansował rosyjską zbrojeniówkę.

Wielu komentatorów – zarówno w Polsce, jak i w USA – wskazuje, że Merkel stała się politycznym gwarantem „zmiękczania” Europy wobec Rosji. Jej polityka „Wandel durch Handel” („zmiana przez handel”) miała rzekomo demokratyzować Rosję poprzez współpracę gospodarczą, a w praktyce pozwoliła Putinowi uzależnić kluczowe państwa UE od dostaw gazu i ropy.

Na wpis Kaczyńskiego zareagował także poseł PiS Paweł Szrot, który przypomniał, że niemiecka dyplomacja jeszcze do zimy 2022 roku prowadziła politykę przypominającą układ monachijski z 1938 roku.

Koncepcja drugiego Monachium była grana przez Berlin i Paryż praktycznie do zimy 2022. A Putinowi była potrzebna tylko po to, żeby wejść do Kijowa tak jak Wehrmacht do czeskiej Pragi w ’39 – w atmosferze rozkładu i kompromitacji państwa. Czołgi grzały silniki od wiosny 2021” – napisał Szrot.

Polscy politycy przypomnieli również, że Niemcy blokowali wszelkie inicjatywy w Parlamencie Europejskim, które miały na celu zatrzymanie projektu Nord Stream 2. Jak wskazała europosłanka Anna Zalewska, jeszcze w 2021 roku wspólnie z prof. Zdzisławem Krasnodębskim złożyła wniosek, który zobowiązywał Komisję Europejską do wstrzymania budowy gazociągu.

Do lutego 2022 Niemcy blokowali ten projekt w PE, nie dopuścili go nawet pod dyskusję” – przypomniała Zalewska.

W wywiadzie dla węgierskiego portalu Partizan była kanclerz stwierdziła, że Polska i kraje bałtyckie odrzuciły możliwość nowego formatu dialogu z Rosją, zaproponowanego przez nią i Emmanuela Macrona w 2021 roku. Zdaniem Merkel, gdyby ten plan został zrealizowany, „być może udałoby się uniknąć inwazji”.

Te słowa spotkały się z ostrą reakcją nie tylko w Polsce, ale i w samych Niemczech. Dziennik Bild zarzucił byłej kanclerz zniekształcanie faktów historycznych i przypomniał, że w czasie obowiązywania porozumień mińskich (które współtworzyła) rosyjskie wojska zabiły lub raniły ponad 5 tysięcy ukraińskich żołnierzy.

Merkel, zanim rozpoczęła karierę w CDU, była aktywną działaczką komunistycznego Związku Młodzieży Niemieckiej (FDJ) w NRD, gdzie zajmowała się m.in. propagandą naukową i szkoleniami ideologicznymi. Choć sama zaprzeczała współpracy z Stasi, wielu historyków i dziennikarzy wskazuje, że jej awans w strukturach akademickich był niemożliwy bez zgody władz komunistycznych – a więc przynajmniej pośrednich powiązań z aparatem bezpieczeństwa.

Po 1990 roku Merkel szybko znalazła się w orbicie kanclerza Helmuta Kohla, zyskując przydomek „Kohls Mädchen” („dziewczynka Kohla”). Po jego upadku zbudowała własną pozycję, a po 2005 roku – jako kanclerz – konsekwentnie realizowała strategię geopolitycznego partnerstwa z Rosją, w której ekonomiczne interesy Niemiec miały pierwszeństwo nad solidarnością wschodnioeuropejską.

Wielu ekspertów – m.in. prof. Andrzej Nowak i brytyjski analityk Edward Lucas – ocenia, że Merkel była „świadomym narzędziem rosyjskiej polityki wpływu w UE”, a jej decyzje strategiczne – zwłaszcza w zakresie energetyki – idealnie wpisywały się w cele Kremla.

Dzisiejsza krytyka Merkel ze strony Jarosława Kaczyńskiego to nie tylko reakcja na jej słowa, ale i przypomnienie szerszego problemu: niemiecko-rosyjskiego symbiotyzmu, który przez lata osłabiał bezpieczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej.

Jak zauważają analitycy, Polska i kraje bałtyckie od dawna ostrzegały przed skutkami tej polityki – jednak w Berlinie i Brukseli długo dominowało przekonanie, że z Rosją trzeba handlować, nie konfrontować się z nią. Dziś efekty tej naiwności widać na Ukrainie.