Amerykańscy dziennikarze natychmiast zwrócili się do prezydenta Donalda Trumpa z prośbą o komentarz do tych deklaracji. Odpowiedź była następująca: „On zawsze próbuje kupić rakiety. Słuchajcie, kiedy zaczynasz wojnę, musisz być pewien, że możesz ją wygrać. Nie zaczyna się wojen z kimś, kto jest 20 razy silniejszy od ciebie w nadziei, że ktoś da ci rakiety”
Amerykańska administracja pokazuje w sposób jawny, iż nie jest zainteresowana dozbrajaniem Ukrainy w żadnym zakresie. Po wygaśnięciu tych pakietów, które zadeklarowała pod koniec poprzedniego roku administracja Bidena, nowych pakietów uzbrojenia nie warto oczekiwać. Administracja Trumpa nie jest skłonna nawet sprzedawać Ukrainie broń za pieniądze, ponieważ uważa, że to będzie przeszkodą w negocjacjach z Rosją. Przy czym nie chodzi nawet o uzbrojenie uderzeniowe, które pozwoliłoby Ukrainie na przykład atakować głębokie rosyjskie tyły. Systemy OPL typu Patriot Ukraińcy trzymają z dala od frontu i używają głównie do osłony miast i obiektów infrastruktury przed rosyjskimi rakietami balistycznymi, z którymi nie radzą sobie inne ukraińskie systemy OPL.
Wydawałoby się, że usztywnienie zdolności obronnych Ukrainy jest w interesie USA w obecnej sytuacji, bo brak możliwości dla Rosji skutecznego jej atakowania wzmacnia pozycję negocjacyjną USA. W praktyce jednak tak nie jest. Donald Trump w zasadzie uważa te uderzenia za pewną formę nacisku, która ma przymusić Ukrainę do ustępstw w rozmowach z Rosją i najwyraźniej w tym widzi szansę na zawarcie porozumienia. Tylko tak można wytłumaczyć takie podejście amerykańskiej administracji i tylko w ramach tego podejścia odmowa sprzedaży Ukrainie podobnych systemów jest logiczna.
Pomimo, że Ukraina zgodziłą się na wszystkie propozycje USA co do zawieszenia broni, Trump za każdym razem podkreśla, iż USA są niezadowolone z obu stron konfliktu, stawiając siebie w roli neutralnego pośrednika i zrównujac po raz kolejny obrońcę i agresora jako dwie równe strony konfliktu. Padają również kolejne oskarzenia w strone Zełeńskiego, że to on z powodu swojej niekompetencji dopuścił do wojny i ją rozpoczął, co przekłada coraz bardziej odpowiedzialność na obrońcę przy komepletnym braku krytyki w stronę agresora.
Dla Polski jest to niewątpliwie sytuacja, nad którą warto się zastanowić. Pojawia się po raz kolejny pytanie odnośnie USA, jako godnego zaufania w dłuższej perspektywie dostawcy uzbrojenia. Co się stanie jeżeli Polska znalazłaby się w stanie konfliktu zbrojnego z Rosją, a w tym samym czasie amerykańska administracja będzie miała odmienną od naszej wizję, jak trzeba reagować na podobna sytuację? Czy mimo to pozwoli nam kupować rakiety, amunicję, części zamienne do samolotów, śmigłowców i czołgów? Czy być może wstrzyma się po to by na przykład skłonić nas do porozumienia z Rosją, jeżeli to będzie w interesie USA?
Trudne pytania, które warto sobie stawiać.