Hegseth oskarżył Pekin o przygotowania do potencjalnej inwazji na Tajwan i ambicje całkowitej dominacji nad regionem. – „Chiny trenują codziennie, by siłą przejąć kontrolę nad Tajwanem” – mówił szef Pentagonu. Jego zdaniem to pokazuje jasno, że Stany Zjednoczone muszą zmienić strategię, by skutecznie zniechęcić Pekin do agresji.
Jak zauważa portal Nikkei Asia, forum stało się miejscem, gdzie USA demonstrują swoje zaangażowanie w Azji. Hegseth wskazał, że USA umacniają współpracę z Japonią, Filipinami i Indiami, a powrót Ameryki do regionu Indo-Pacyfiku ma charakter trwały: – „Jesteśmy tutaj, by zostać”.
Pekin zrezygnował z wysłania ministra obrony na tegoroczne forum, delegując jedynie przedstawicieli środowisk akademickich. To pierwszy taki przypadek od 2019 roku. – „My tu jesteśmy dziś rano. A kogoś innego nie ma” – ironizował Hegseth, wbijając szpilę Chinom i podkreślając brak dialogu na szczeblu rządowym.
Kluczowym przesłaniem wystąpienia szefa Pentagonu było jednak wezwanie azjatyckich państw do zwiększenia budżetów obronnych. Jako przykład podał Europę, która – według niego – dzięki naciskom byłego prezydenta Donalda Trumpa zaczęła lepiej finansować własne siły zbrojne.
Zgodnie z raportem Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), który organizuje forum, średnie wydatki obronne w Azji wynoszą zaledwie 1,5% PKB. Hegseth podkreślił, że w kontekście zagrożenia ze strony Chin to zdecydowanie za mało. – „Nie ma sensu, by nasi kluczowi sojusznicy wydawali mniej w obliczu rosnącego zagrożenia” – mówił.
W swoim wystąpieniu Hegseth zaznaczył, że USA nie zamierzają narzucać swojej ideologii ani poglądów. – „Nie jesteśmy tu, by mówić o klimacie czy kulturze. Jesteśmy tu, by bronić wspólnych interesów” – dodał. Tym samym chciał rozwiać obawy krajów regionu o ingerencję w ich wewnętrzne sprawy.
Jak podaje Reuters, wystąpienie Hegsetha wpisuje się w szerszy kontekst nowej polityki zagranicznej administracji Trumpa, która po objęciu władzy w styczniu 2025 roku zapowiedziała większe zaangażowanie USA w Azji i ograniczenie pomocy krajom, które nie spełniają zobowiązań obronnych. Dodatkowo, według South China Morning Post, nieobecność chińskiego ministra obrony jest sygnałem pogłębiającego się dystansu między Waszyngtonem a Pekinem.